Wiem, że praktycznie nikt tego nie czyta, ale chcę żebyście wiedzieli. Yyy... Nie wiem nawet jak zacząć. Może napisze prosto, zwięźle i na temat. Zawieszam bloga nie wiem na jak długo. Nie mam nawet siły napisać coś więcej. Życie trochę mi się pogmatwało. Muszę sobie wszystko przemyśleć i dopiero wtedy zacznę pisać nowe rozdziały. Mam nadzieję, że będziecie na mnie czekać :)
Pozdrawiam :)
J.
sobota, 20 lipca 2013
czwartek, 11 lipca 2013
Przygotowania
Maj, kilka miesięcy później
...
Postanowiliśmy razem z
Maćkiem, że w tym roku pobierzemy się. Miałam 27 lat, nieudane małżeństwo za
sobą, wspaniałego syna, którego uwielbiam nad życie i faceta, dla którego
zrobiłabym nawet wszystko. Na dzień, w którym powiemy sobie sakramentalne tak
wyznaczyliśmy na 13 września, w piątek. Staniemy przy ołtarzu razem z gośćmi w
małym, drewnianym kościółku we Wrocławiu. Niby wszyscy nasi znajomi, rodzina odradzają
nam abyśmy w tym dniu brali ślub jednak my postanowiliśmy inaczej. 13 jeszcze
piątek dziwili się nam. Jednak my nie wierzymy w przesądy. Od kilku tygodni
szukam sukni ślubnej. Chciałabym, aby była skromna lecz też elegancka.
Zwiedziłam już prawie wszystkie salony sukien ślubnych we Wrocławiu jednak nie
znalazłam tej wymarzonej. W chodzeniu po sklepach pomagała mi Marika, wiem, że
gdyby nie ona już dawno bym się zniechęciła i kupiła sukienkę jaka mi się nie
podoba. Jedyny dzień w swoim życiu chciałabym być ubrana tak jak sobie
pomyślałam. Jednak po oglądaniu następnych wieszaków z sukniami mój zapał
malał. Z dnia na dzień coraz bardziej się bałam, że nie znajdę tej, którą chciałabym
założyć w najważniejszym dniu mojego życia. Maciek wraz z Michałem i Piotrkiem
weszli do pierwszego lepszego sklepu z garniturami i od razu po przymiarkach kilku
garniturów go kupili tak samo było z garniturem dla Piotrka. Tak samo było z
Mariką weszła do pierwszego lepszego sklepu i kupiła. Wyglądała w niej bardzo
pięknie. Michał nie wierzył nawet własnym oczom. Miała czerwoną z czarnymi
dodatkami, dopasowaną do nienagannej figury z lekkim wycięciem na plecach
sukienkę. Z tego co mi mówiła do niej założy czarne dość wysokie szpilki, w
ręku będzie miała też tego samego koloru co buty kopertówkę i czarne kolczyki z
łańcuszkiem na szyi. Czy może ja mam zbyt duże wymagania. Jutro z Mariką
odwiedzamy ostatnie dwa sklepy z sukniami we Wrocławiu i jeśli nie znajdę tej,
która mi się podoba to kupię tą, która najbardziej mi pasuje do mojej figury.
Następnego dnia...
Słońce świeciło
niesamowicie, prawie 3O stopni w cieniu, odwiedzamy ostatnie sklepy z sukniami
ślubnymi. Wchodząc do sklepu rozglądam się za tą, którą sobie wymarzyłam.
Przeglądając wieszaki natrafiłam na prawie identyczną, którą chciałam kupić. W
kilka sekund byłam już w przymierzalni próbując zapiąć jej metalowy zamek. Z
pomocą Mariki udaje nam się. Gdy przeglądałam się w lustrze nie
przypuszczałabym, że mogę w niej wyglądać tak pięknie. Myślałam, że śnie i za
chwilę się obudzę. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Po prostu mnie zamurowało.
Nie potrafiłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Wyglądałam pięknie. Marika i
pani ekspedientka tylko pokazały kciuk w górę z wymalowanym uśmiechem na
twarzy. Teraz czekały mnie najgorsze dni. Kupując suknie nie przypuszczałam, że
następne dni będą tylko polegać na chodzeniu po sklepach. Myliłam się. Buty,
naszyjniki, ozdoby do włosów i nie wiadomo co jeszcze. Chciałam, żeby cała ta
uroczystość wyglądała tak jak sobie wszystko zaplanowałam. Salę mamy już dawno
załatwioną tylko jeszcze w sierpniu potwierdzimy menu. Najgorszym problemem
jest ustawienie gości przy stole tak aby mogli porozmawiać na wspólne tematy. Alkohol
kupimy prawie pod koniec sierpnia chyba, że wcześniej znajdziemy jakąś promocję.
Makijażystka i fryzjerka umówione. Nasz taniec będzie najgorszym problem. Nie,
że z Maćkiem jesteśmy jakieś dwie ofiary w tańcu, ale na królowych parkietu się
nie nadajemy. Trzeba będzie ciężko ćwiczyć. W domu. Wieczorami. Martwiliśmy
się, że nie zdążymy z przygotowaniami, a tak praktycznie wszystko mamy już
ogarnięte. Tylko zostały nam jeszcze niektóre dodatki. Świadkami na naszym
ślubie zostaną Marika z Michałem. Tak wspólnie zdecydowaliśmy. Mimo, że moja
siostra i brat Maćka bardzo chcieli zostać jakoś wyszło tak, że nie zostali.
Niebyli z tego powodu są zadowoleni, ale jakoś po pewnym czasie udało się nam
im wytłumaczyć naszą decyzję. Po tygodniach, w których walczyliśmy żeby
wszystko jakoś wyglądało wreszcie nastały dni błogiego lenistwa. Patrząc na
kalendarz byłam szczęśliwa, że już niedługo zostanę żoną Maćka. Postanowiliśmy,
że po ślubie postaramy się o rodzeństwo dla Piotrka. Często rozmawiamy na ten
temat z nim i widzę, że bardzo się cieszy z naszej decyzji. Chciałby mieć
siostrzyczkę lecz braciszkiem też się zadowoli. Mówi, że będzie się nią
opiekował. Nie może się już jej doczekać. Co chwilę się pyta czy w brzusiu jest
jego upragnione rodzeństwo. Ostatnio nawet nie pozwala mi nosić toreb z
zakupami. Trochę w tym jest zasługi Maćka. Widzę, że chce go wychować dobrze,
lecz to co oboje robią czasami mnie denerwuje. Kilka dni wcześniej gdy
usiedliśmy wszyscy do kolacji Piotrek zapytał się Maćka czy może do niego mówić
taka. Maciek od razu się zgodził, a ja miałam łzy w oczach, które tak szybko mi
napływały. Nie mogłam powstrzymać emocji. Maciek z Piotrkiem od razu zaczęli
mnie przytulać. Wiedziałam, że ten dzień jest jednym z najlepszych w moim życiu.
Wrzesień ...
Coraz bliżej było ślubu
wszystko załatwione. Sala, orkiestra, muzyka, goście potwierdzili swoje
przybycie. Marika bardziej przejmowała się niż ja, mimo, że to ja za kilka dni
zostanę panną młodą, a ona świadkiem. Marika wraz z moimi koleżankami z
młodzieńczych lat i studiów przygotowali dla mnie panieńskie. Było cudownie.
Wybawiłam się jak za najlepszych lat. Trzeba przyznać i powiedzieć, że Marika
ma dryg do organizowania tego typu imprez. Wszystko było dopięte na ostatni
guzik. Gorzej było następnego dnia. Wróciliśmy do domu kilka godzin po 5. Pomimo,
że każda z nas wypiła dość dużo alkoholu nie dla każdej następny dzień był
prośbą o danie jej wody, soku z kiszonej kapusty lub ogórków. Jednak kac nie
wszystkie nas wysłuchał i nie chciał odejść tak szybko jak przyszedł.
Dzień przed ślubem...
Ostatnie godziny wolności,
ostatnia noc pomyślałam sobie widząc Marikę, która śmiała się ze mnie, że z tym
co mam na głowie za dużo fryzjerka nic nie zrobi. Siano jak ja lubiłam określać
moje włosy były bardzo trudne do ułożenia, a deszcz wyczuwały już na 1000 km, jak
nie dalej wyginając się na wszystkie możliwe sposoby. Czasami nawet się
zastanawiałam po kim odziedziczyłam moje włosy. Razem z fryzjerką uzgodniliśmy,
że zrobimy na boku koka wtedy na pewno wytrzyma całe wesele i nawet noc
poślubną. Najważniejsze, żeby fryzura nie rozleciała się po 2 godzinach od
ułożenia. Makijaż wybrałam stonowany, trochę beżów i brązów na powiekach, lekko
wytuszowane rzęsy i tak samo podkreślone usta. Nie chciałam wyglądać jak wymalowana
lala, chciałam wyglądać naturalnie. W końcu to jedyny dzień w życiu. Serce biło
mi coraz szybciej. Już za kilka godzin będę panią Nowakowską.
Wieczorem...
Maciek siedział u swoich
rodziców. W swoim dawnym pokoju. Mimo, że mieszkaliśmy razem, ostatnią noc
przed ślubem spędzimy osobno. Szykując kąpiel dostałam od niego sms’a.
- Śpij dobrze. Jutro musimy
dać czadu, w końcu to nasz dzień i nikt nam go nie zepsuje. Dobranoc J
- Wiadomo w końcu to nasz
dzień. Mam nadzieje, że nic go nam nie
zepsuje. Tęsknie za tobą nawet nie wiesz jak bardzo L Śpij spokojnie. J
Usnęłam nawet nie wiedząc
kiedy. Nowakowska nie wiem kiedy przyzwyczaję się do tego nazwiska. Będę
musiała w końcu jutro będzie najważniejszy dzień w moim życiu J
***
Komentarz odautorski śmieciowy. Nawet nie chce mi się pisać. Dziwie się jakim sposbem napisałam ten rozdział. Nie zdziwię się jak napiszecie, że jest do bani itp. Jutro POLSKA-BUŁGARIA jezu już żyje tym meczem. W górę serca, Polska wygra mecz :) Do zobaczenia kiedyś tam :) Pozdrawiam :)
sobota, 6 lipca 2013
Wyjazd
Święta, święta i po
świętach. Oprócz tego, że Maciek
wreszcie poprosił mnie o rękę nic tak praktycznie się nie działo. Dużo rozmawiałam
z rodzicami Maćka. Pani Krysia i pan Marek bo tak mieli na imię, bardzo mnie
zaskoczyli swoją otwartością. Mogłabym rozmawiać z nimi godzinami. Wspaniali
ludzie. Opowiadali jaki Maciek był kiedy był mały. Sylwester spędziliśmy w
gronie najbliższych przyjaciół na rynku we Wrocławiu. Bawiłam się jak za starych
dobrych czasów kiedy jeszcze młoda, byłam studentką. Jak ten czas szybko mija.
– pomyślałam. Jeszcze niedawno płakałam całe noce i dnie po tym jak zostawił
mnie mój były mąż dla innej kobiety, a teraz niedługo zostanę po raz drugi
żoną. Maciek jest facetem, dla którego mogłabym zrobić wszystko. Jeszcze nie
wyznaczyliśmy daty naszego ślubu, bo stwierdziliśmy nie warto tak się spieszyć
jak nam jest tak dobrze, a że będziemy mieli świstek czy nie to i tak nic to nie
zmieni. Z jego rodzicami dogadywałam się znakomicie. Ja od razu przypadłam im
do gustu. Praktycznie z jego mamą bym mogła rozmawiać całe dnie i noce. Jest
bardzo miłą i życzliwą osobą. Tak samo jak jej mąż. W ich domu czułam się jak u
siebie. Nie naciskali na nas żebyśmy szybko wzięli ślub czy też postarali się o
dziecko. Nie rozmawiałam z Maćkiem jeszcze na ten temat. Mimo, że Piotrek ma
już prawie 3 latka i chodzi do przedszkola, ja nie za bardzo chciałam po raz
drugi zostać mamą. Nie jestem na to gotowa. Ucieszyłabym się , ale myślałam, że
to dla nas zły moment, że przeszkodzi nam w karierze, a tak praktycznie
Maćkowi. Bo ja pracuje nadal w kancelarii. Czasami posprzątam, pomogę Marice. Nieprzespane
noce, brudne pieluchy, kaftaniki, ubranka, wydatki. Nie rozmawiałam jeszcze na
ten temat z Maćkiem, ale wiem, że bardzo by chciał zostać ojcem. Zawsze gdy o
tym mówię przypominają mi się chwile, które spędzał z Piotrkiem. Jak się zachowywał,
jak się nim zajmował kiedy jak na przykład byłam chora. Wzorcowy tata. Spędza z
nim każdą wolną chwilę. Wiedziałam, że kiedyś będę musiała z nim porozmawiać na
ten temat jednak z drugiej strony chciałam, aby nastąpiło to jak najpóźniej.
- Monia wiesz, że cię bardzo kocham, a ty mnie też. Chyba, że ja o czymś nie wiem. – zaśmiałem się a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Jesteśmy razem ze sobą dość długo, jesteśmy narzeczeństwem, wiesz jak bardzo kocham Piotrka i nie pozwoliłbym aby coś mu się stało. Od kilku dni patrzę na wystawy sklepowe z ubraniami dla małych dzieci. Niedługo weźmiemy ślub. Wiem, że nie mamy ustalonej żadnej daty, ale prędzej czy później to się stanie. Piotrek jest już duży coraz częściej pyta się mnie o rodzeństwo, a ja nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Nabieram wodę w usta i tyle jest z naszej rozmowy. Bardzo by chciał mieć rodzeństwo, a ja chciałbym mieć syna lub córkę. Z tobą. Z najwspanialszą kobietą pod słońcem. Wiem, że wiążą się z tym wydatki, obowiązki, zmiana brudnych pieluch, pranie, budzenie się w nocy oraz zmiana trybu życia, ale wiem, że razem damy sobie radę. – powiedziałem z ulgą.
Na jej słowa nie czekałem zbyt długo.
Wiedziałam, że z jednej strony nie jestem gotowa by po raz drugi zostać mamą, ale z drugiej bardzo bym chciała zrobić dla niego wszystko.
- Maciek ja też cię kocham. Nie wiesz nawet jak bardzo. Wiem, że teraz jest najlepszy moment w naszym życiu na drugie dziecko. Piotrek chodzi do przedszkola, popołudniami dziadkowie zajmują się nim, ale ja wciąż się waham czy damy sobie radę z drugim dzieckiem. Dziecko to nie jest zabawka, która ci się znudzi i ją zostawisz, to jest odpowiedzialność na całe życie. Na początku wstawanie w nocy, przewijanie, pranie, sprzątanie, gotowanie. Później pierwsze bunty, zakochania, rozstania. Boję się. Boję się, że nie damy sobie rady, że cały nasz świat się odwróci do góry nogami. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Nigdy nie mówię, że nie chcę zostać, ale daj mi jeszcze trochę czasu. Nie spieszmy się. Nie wiadomo jak to dalej będzie. Jest kryzys, nawet kancelarię dotyka. Nie macie tyle klientów co kiedyś. Musimy myśleć racjonalnie, nie pod wpływem emocji czy naszych upodoań. – dodała.
- Może masz rację. – pomyślałem, jednak bardzo chciałem zostać ojcem.
- Może za pól roku, rok jeszcze, a nawet może wcześniej raz wrócimy do tej rozmowy. Pamiętaj, że zawsze cię kochałam i będę kochać.
Usnęła na moim ramieniu, położyłem ją do łóżka i przykryłem puchatą kołdrą. Przez chwilę jeszcze myślałem o jej słowach. W głowie miałem mętlik. Może i miała rację, ale ja tak bardzo chciałem zostać ojcem. Spojrzałem na zegarek. Wskazywał on godzinę 2:51. Postanowiłem, że się położę. Przy niej. Jej włosy pachniały tak cudownie, że po chwili nie wiedziałem kiedy usnąłem. Obudziłem się kilka minut przed 8. Wziąłem szybko zimny prysznic. Monia jeszcze spała. Tak ślicznie wyglądała, że postanowiłem jej nie budzić. Po chwili zaczęła się budzić. Postanowiliśmy, że po śniadaniu wybierzemy się na spacer wokół jeziora. Ubraliśmy się i wyruszyliśmy w stronę stołówki. Wybraliśmy jajecznicę z drobno posiekanym szczypiorkiem. Po zjedzeniu odnieśliśmy talerze i powróciliśmy do naszego pokoju. Ubraliśmy kurtki, czapki, szaliki i rękawiczki po czym wyruszyliśmy na długi spacer. Dużo rozmawialiśmy jak to mieliśmy w zwyczaju. Po kilku minutach zaczęliśmy zachowywać się jak małe dzieci rzucając się co chwilę śnieżkami i turlając się po puszystym śniegu. Cali mokrzy wróciliśmy do hotelowego pokoju. Monika wyglądała tak pięknie, a ja bym mógł się patrzeć na nią jak w obrazek.
- Czemu się tak mi przyglądasz. Gdzieś mam plamę? A może gdzieś mam jeszcze śnieg. – powiedziała.
- Nie po prostu chciałem popatrzeć na moją kobietę. Nie wolno. – dodałem.
- Jasne, że można. Zresztą nawet nie mam zamiaru ci zabraniać. – uśmiechnęła się. Tylko mam być w ubraniu czy bez. – dodała po kilku sekundach.
- Dla mnie czy jesteś nago czy w ubraniach zawsze wyglądasz pięknie i zjawiskowo. – powiedziałem z zaakcentowaniem ostatnich trzech słów.
Po chwili zbliżała się do mnie wiedziałem od razu o co jej chodzi. Zaczęliśmy się całować coraz namiętniej i zachłanniej. Moje pocałunki wędrowały na jej ustach, twarzy i ramionach. Po chwili nasze porozrzucane ubrania leżały już na podłodze. Nawet nie wiedziałem kiedy leżeliśmy razem na łóżku. Kochaliśmy się. Coraz trudniej nam się oddychało. Nie mieliśmy już siły na nic. Czułem, że mam ją tylko dla siebie. Kocham cię!!! – wykrzyczałem jej wprost do ucha bo tylko na tyle mnie było stać.
EDIT : Wstawiam linka jak chcecie to lajkujcie jak nie to nie. Ja zalajkowałam :) Zobaczyć filmik Karola K. bezcenne :D https://www.facebook.com/#!/photo.php?fbid=365467693580300&set=a.312977688829301.1073741830.312566898870380&type=1&theater
***
Mimo, że z Moniką jesteśmy
już dość długo, od kilku dni jesteśmy narzeczeństwem to nigdy nie rozmawialiśmy na temat
powiększenia rodziny. Bardzo bym chciał zostać ojcem, ale jeśli Monia nie jest
na to gotowa zrozumiem jej decyzję. Trzeba zawsze iść na kompromisy. Wiedziałem,
że po ostatniej rozmowie z moimi rodzicami coś ją gnębiło, ale nie wiedziałem
jeszcze co. Może bała się, że po kilku miesiącach od ślubu ją zostawię, czy
tego, że jak urodzi mam się dziecko to zostanie kurą domową, będzie nieatrakcyjna,
będzie siedziała 24 godziny na dobę w domu w wyciągniętych dresach. Myli się. Nigdy
na to nie pozwolę. W ten weekend nie pracowałem (poprosiłem o to Michała, który
gdy tylko dowiedział się o moich planach od razu się zgodził), znalazłem fajny niedrogi
hotelik na mazurach zarezerwowałem pokój dla dwóch osób z ogromnym małżeńskim łóżkiem.
Z rodzicami Moni wszystko było ustalone, że mały zostaje na te dwa dni z
dziadkami. Ucieszył się. Bardzo. W piątek skończyłem szybciej i po pracy odwieźliśmy Piotrka do dziadków, a po
chwili wyjechaliśmy na mazury. Było ślisko. Padał gęsty śnieg, ale po kilku
godzinach byliśmy już na miejscu. Rozpakowaliśmy swoje walizki, zadzwoniliśmy
do rodziców, że szczęśliwie dojechaliśmy i udaliśmy się na długi spacer.
Byliśmy tylko we dwoje. Po powrocie do hotelowego pokoju zastanawiałem się czy
opowiedzieć jej o swoich pragnieniach zostania ojcem czy poczekać na odpowiedni
czas. Po raz pierwszy nie wiedziałem co mam zrobić. Wziąłem się w garść i
wszystko jej powiedziałem co mi na duszy leżało. Otworzyłem jej ulubione czerwone
wino, wlałem do kieliszków, które leżały na stoliku przy oknie, po czym zacząłem
rozmowę. - Monia wiesz, że cię bardzo kocham, a ty mnie też. Chyba, że ja o czymś nie wiem. – zaśmiałem się a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Jesteśmy razem ze sobą dość długo, jesteśmy narzeczeństwem, wiesz jak bardzo kocham Piotrka i nie pozwoliłbym aby coś mu się stało. Od kilku dni patrzę na wystawy sklepowe z ubraniami dla małych dzieci. Niedługo weźmiemy ślub. Wiem, że nie mamy ustalonej żadnej daty, ale prędzej czy później to się stanie. Piotrek jest już duży coraz częściej pyta się mnie o rodzeństwo, a ja nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Nabieram wodę w usta i tyle jest z naszej rozmowy. Bardzo by chciał mieć rodzeństwo, a ja chciałbym mieć syna lub córkę. Z tobą. Z najwspanialszą kobietą pod słońcem. Wiem, że wiążą się z tym wydatki, obowiązki, zmiana brudnych pieluch, pranie, budzenie się w nocy oraz zmiana trybu życia, ale wiem, że razem damy sobie radę. – powiedziałem z ulgą.
Na jej słowa nie czekałem zbyt długo.
Wiedziałam, że z jednej strony nie jestem gotowa by po raz drugi zostać mamą, ale z drugiej bardzo bym chciała zrobić dla niego wszystko.
- Maciek ja też cię kocham. Nie wiesz nawet jak bardzo. Wiem, że teraz jest najlepszy moment w naszym życiu na drugie dziecko. Piotrek chodzi do przedszkola, popołudniami dziadkowie zajmują się nim, ale ja wciąż się waham czy damy sobie radę z drugim dzieckiem. Dziecko to nie jest zabawka, która ci się znudzi i ją zostawisz, to jest odpowiedzialność na całe życie. Na początku wstawanie w nocy, przewijanie, pranie, sprzątanie, gotowanie. Później pierwsze bunty, zakochania, rozstania. Boję się. Boję się, że nie damy sobie rady, że cały nasz świat się odwróci do góry nogami. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Nigdy nie mówię, że nie chcę zostać, ale daj mi jeszcze trochę czasu. Nie spieszmy się. Nie wiadomo jak to dalej będzie. Jest kryzys, nawet kancelarię dotyka. Nie macie tyle klientów co kiedyś. Musimy myśleć racjonalnie, nie pod wpływem emocji czy naszych upodoań. – dodała.
- Może masz rację. – pomyślałem, jednak bardzo chciałem zostać ojcem.
- Może za pól roku, rok jeszcze, a nawet może wcześniej raz wrócimy do tej rozmowy. Pamiętaj, że zawsze cię kochałam i będę kochać.
***
Usnęła na moim ramieniu, położyłem ją do łóżka i przykryłem puchatą kołdrą. Przez chwilę jeszcze myślałem o jej słowach. W głowie miałem mętlik. Może i miała rację, ale ja tak bardzo chciałem zostać ojcem. Spojrzałem na zegarek. Wskazywał on godzinę 2:51. Postanowiłem, że się położę. Przy niej. Jej włosy pachniały tak cudownie, że po chwili nie wiedziałem kiedy usnąłem. Obudziłem się kilka minut przed 8. Wziąłem szybko zimny prysznic. Monia jeszcze spała. Tak ślicznie wyglądała, że postanowiłem jej nie budzić. Po chwili zaczęła się budzić. Postanowiliśmy, że po śniadaniu wybierzemy się na spacer wokół jeziora. Ubraliśmy się i wyruszyliśmy w stronę stołówki. Wybraliśmy jajecznicę z drobno posiekanym szczypiorkiem. Po zjedzeniu odnieśliśmy talerze i powróciliśmy do naszego pokoju. Ubraliśmy kurtki, czapki, szaliki i rękawiczki po czym wyruszyliśmy na długi spacer. Dużo rozmawialiśmy jak to mieliśmy w zwyczaju. Po kilku minutach zaczęliśmy zachowywać się jak małe dzieci rzucając się co chwilę śnieżkami i turlając się po puszystym śniegu. Cali mokrzy wróciliśmy do hotelowego pokoju. Monika wyglądała tak pięknie, a ja bym mógł się patrzeć na nią jak w obrazek.
- Czemu się tak mi przyglądasz. Gdzieś mam plamę? A może gdzieś mam jeszcze śnieg. – powiedziała.
- Nie po prostu chciałem popatrzeć na moją kobietę. Nie wolno. – dodałem.
- Jasne, że można. Zresztą nawet nie mam zamiaru ci zabraniać. – uśmiechnęła się. Tylko mam być w ubraniu czy bez. – dodała po kilku sekundach.
- Dla mnie czy jesteś nago czy w ubraniach zawsze wyglądasz pięknie i zjawiskowo. – powiedziałem z zaakcentowaniem ostatnich trzech słów.
Po chwili zbliżała się do mnie wiedziałem od razu o co jej chodzi. Zaczęliśmy się całować coraz namiętniej i zachłanniej. Moje pocałunki wędrowały na jej ustach, twarzy i ramionach. Po chwili nasze porozrzucane ubrania leżały już na podłodze. Nawet nie wiedziałem kiedy leżeliśmy razem na łóżku. Kochaliśmy się. Coraz trudniej nam się oddychało. Nie mieliśmy już siły na nic. Czułem, że mam ją tylko dla siebie. Kocham cię!!! – wykrzyczałem jej wprost do ucha bo tylko na tyle mnie było stać.
***
No to następny rozdział jest wasz. Mam nadzieje, że wam się spodoba :) Miałam się niewyrobić, ale nie wiem jakim cudem to zrobiłam :) Już wiem może przez to, że Polska wygrała z USA (3:2 jakby ktoś nie wiedział). Kiedyś przez nich osiwieje. Tak ich dopingowałam, że ledwie co mówię :) Nie żałuje warto było :) Mam nadzieje, że we Wrocławiu będzie szybkie 3:0. Pozrdawiam ze słonecznych Kujaw :) EDIT : Wstawiam linka jak chcecie to lajkujcie jak nie to nie. Ja zalajkowałam :) Zobaczyć filmik Karola K. bezcenne :D https://www.facebook.com/#!/photo.php?fbid=365467693580300&set=a.312977688829301.1073741830.312566898870380&type=1&theater
Subskrybuj:
Posty (Atom)