wtorek, 28 maja 2013

Decyzja

Na wyświetlaczu telefonu widniała godzina 4:23 jednak ja już nie mogłam zasnąć przewracając się z boku na bok, wreszcie wstałam. Poszłam do kuchni, wstawiając wodę w czajniku na herbatę z cytryną, długo myślałam. Tak, myślałam o tym co się wczoraj stało. Mimo, że czasu od wydarzeń wczorajszego dnia dużo nie minęło, ja tak samo nie wiedziałam co mam robić. Czy dać szanse Maćkowi??  Czy jej nie dać?? W głowie miałam mętlik. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wzięłam dużą czystą kartkę i długopis. Podzieliłam ją na dwie części. Po jednej były plusy, a po drugiej minusy naszego związku. Wypisywałam je. Po chwili spojrzałam na kartkę papieru i zobaczyłam prawie brak minusów. Mimo, że tak wyszło ja dalej nie byłam  pewna czy dobrze robię. Przypominały mi się wczorajsze chwile. Pocałunki, ale to niebyło najważniejsze. Poczucie bezpieczeństwa. Czułam się z nim tak bezpiecznie. Jak nigdy wcześniej. Tak spróbuje. Dam nam szansę. Oboje na to zasługujemy. Na miłość. Jesteśmy młodzi. Jeszcze wszystko przed nami. W tle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To był budzik. Tak zrobię to. Przygotowując się do pracy, postanowiłam sobie, że już nigdy nie będę żyła dniem, który nadejdzie. Czy jednak dobrze robię?? Nie wiem, ale serce tak mi podpowiada. Patrzyłam na uśmiechającego się przez sen Piotrka i stwierdziłam, że nie robię to tylko dla siebie, ale też i dla niego, żeby miał cudowne dzieciństwo. Nie martwiłam się, że Piotrek nie zaakceptuje Maćka. Wiedziałam, że się dogadają. Bałam się tylko mojego byłego męża. Wiedziałam, że prędzej czy później będzie chciał rozwalić mój związek. Jednak mu się to nie uda. Tak sobie postanowiłam i tak będzie. Wychodząc z loku natrafiłam właśnie na niego. Nie chcąc z nim rozmawiać, udawałam, że go nie widzę. Jednak wiedziałam, że ta rozmowa do najprostszych nie będzie należała. Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała z nim porozmawiać. Wiem, że nie da za wygraną. Na szczęście przy następnym bloku stał i czekał za mną Maciek. Po raz pierwszy w życiu cieszyłam się, że go zobaczyłam, lecz przed oczami miałam obraz stojącego mojego byłego męża. Nie miałam zamiaru się nim przejmować.
-Cześć – powiedziałam cicho.
-Cześć. Wiesz pomyślałem sobie, że może dzisiaj razem pójdziemy do pracy. Cieszysz się ??
Na moją odpowiedź nie musiał czekać zbyt długo. Podchodząc do niego pocałowałam go w polik. Na razie nie byłam w stanie zaoferować mu coś więcej. Maciek nie do końca wiedział o co chodzi, ale w jego oczach widziałam te promyki co wczorajszego wieczoru. Nie mogłam się mu oprzeć. Był taki słodki. Lubiłam na niego patrzeć. Lubiłam z nim przebywać, bo w jego ramionach czułam się bezpiecznie.
-Tak nawet nie wiesz jak bardzo. – po czym zobaczyłam jeszcze większy uśmiech na jego twarzy.
Mijając kolejne uliczki Wrocławia trzymając się za ręce już na 100 % wiedziałam, że właśnie chcę z nim być. Przed kancelarią, która mieściła się w starej, ale za to jakiej pięknej kamienicy powiedziałam, że musimy porozmawiać. Wiedziałam, że jeśli dzisiaj tego nie zrobię to nie wiem kiedy zdecyduje się na ten krok. Maciek zaproponował żebyśmy poszli do parku, który mieścił się niedaleko naszej kancelarii. Przystałam na tą propozycję. Idąc w stronę parku wiedziałam już co chcę się mu powiedzieć. Tylko nie wiedziałam jak ująć to w słowa.
-Maciek bo ja wiesz chciałbym ci coś powiedzieć, powiem to prosto z mostu bo nigdy nie lubiłam owijać w bawełnę i nigdy nie byłam romantyczna. Wiesz bo ja bym chciała się ci zapytać o pewną rzecz. Spróbujemy być parą??
Widząc jego zdziwienie na twarzy, uśmiechnęłam się tylko do niego. Po chwili już byłam bardzo zdziwiona zachowaniem Maćka, ale tak pozytywnie. Nie musiał nic mówić. Ja wiedziałam, że czekał na moją odpowiedź. Przytulił mnie i nic nie powiedział jakby go zamurowało, ale to w naszym związku to ja byłam ta mniej gadatliwa, ta co wysłuchała. Podał mi rękę, żebym mogła wstać. Idąc do pracy trzymaliśmy się za ręce w dobrych nastrojach. Wchodząc do kancelarii, które drzwi otworzył Maciek jak na prawdziwego dżentelmena przystało zobaczyłam uśmiechnięte twarze Mariki i Michała. Chyba już wiedzieli o wszystkim. Jak oni są szybko poinformowani – powiedziałam do siebie w myślach. Po raz pierwszy cieszyłam się, że nie muszę już nic mówić bo wszyscy już o wszystkim wiedzieli. Poszłam do swojego pomieszczenia, aż nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Przypuszczałam, że za drzwiami może być albo Maciek, Michał lub Marika. Nie myliłam się. Z kubkiem gorącej herbaty, którą uwielbiałam w drzwiach stała Marika. Bardzo ją polubiłam.
-Mogę?? – spytała.
-Wchodź. – powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-I jak tam z Maćkiem??
-Na razie dobrze. Zobaczymy jak dalej się potoczy. Na razie nic nie zapeszajmy. – dodałam, a na twarzy Mariki w tej sekundzie zobaczyłam wielki uśmiech przypominający mój z kilku minut temu.
-Chciałabym dla was jak najlepiej. Pasujecie do siebie, aż miło się na was patrzy. Dobrze, że zostaliście parą.
-Ja też myślę, że dobrze się stało. Pomału przyzwyczajam się do sytuacji, w której mogę wreszcie powiedzieć, że jesteśmy parą. Tylko ciekawe jak Piotrek go zaakceptuje. Mam nadzieję, że się polubią. Tak bardzo bym chciała, żeby nie tylko ja była szczęśliwa, ale też i on. Mój syn jest dla mnie najważniejszy. Też chciałabym żeby dogadał się z moimi rodzicami tak samo jak ja z jego. Nie martwmy się na zapas. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Na razie tak jest jak powinno. A jak tam ci minął weekend??
-A tak jakoś za szybko. Chciałabym, żeby jeszcze się nie kończył. Nawet się nie kapłam kiedy on zleciał. Stanowczo za szybko.
-A co robiłaś, że tak szybko ci zleciał.
-No siedziałam patrząc na jakieś filmy. Szczerze nawet nie wiem jak się nazywały i mało były interesujące. Później były telenowele w stylu niewolnicy Isaury. Więc wiesz mało ciekawie.
- To w takim razie na następny weekend zapraszam cię do mnie i to bez gadania. Poznasz Piotrka. Pójdziemy razem do kina. Pewnie na jakąś bajkę. Nie słyszę innej odpowiedzi niż ta, że się nie zgadzasz.
-No dobrze, ale na pewno nie chcesz go spędzić z Maćkiem. Nie chcę wam przeszkadzać. Na pewno chcesz żebym do was przyszła. Zastanów się nad tym jeszcze może co. – powiedziała.
-Już się zastanowiłam. Będzie mi z Piotrkiem będzie bardzo miło jak nas odwiedzisz. Tylko czasem nic nie przynoś. Dziadki i tak go za bardzo rozpieszczają, a ja później nie będę mogła dać sobie z nim radę.
-Dobrze, dobrze, ale jakby coś się zmieniło to daj mi znać. Nie chcę się narzucać.
-Już nie marudź tak. Na pewno nic się nie zmieni. – powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
-A czy ja marudzę??
-A nie marudzisz. Co ??
-No może trochę.
-No właśnie.
-Muszę już iść. Nikt za mnie pracy nie zrobi.
Dzięki wydarzeniom z rana dzień w pracy minął mi bardzo szybko, niespodziewanie szybko. Kończąc moją pracę, cieszyłam się jak głupia. Jak dziecko, które dostało zabawkę. Już od kilku miesięcy poczułam się szczęśliwa. Poczułam się doceniona. Lubiłam moją pracę. Lubiłam przebywać z tymi ludźmi. Wszyscy byli dla mnie tacy mili. Nie czułam się w niej obco i dzięki niej znalazłam miłość mojego życia. Maciek był inny niż wszyscy chłopacy w jago wieku. Był opiekuńczy. Po pracy zamiast iść do domu czekał jak ja skończę swoją pracę, żeby mnie odprowadzić pod sam dom. Martwił się o mnie po tym jak zobaczył kręcącego się pod moim blokiem mojego byłego męża. Myślał, że coś mi zrobi. Ja tylko przed Maćkiem udawałam, że się go nie boje, że nic mi nie zrobi. Nie byłam tak do końca tego pewna. Nigdy z kimś wcześniej nie byłam taka bezpieczna, ale bałam się, że może coś mi zrobić albo Piotrkowi. Widziałam jak patrzył na nas. Nie był szczęśliwy z powodu, że mi też się w życiu ułożyło i nie rozmyślam nad tym co było. Pozbierałam się po tym wszystkim co mnie spotkało chociaż łatwo nie było. Jednak wiedziałam, że mój były mąż może coś mu zrobić. On jest niepoczytalny. Czasami bałam się jego. Jego zachowania. Nie wiedziałam co tym razem może wymyśleć. Kiedy Maciek był już w domu miał do mnie dzwonić lub napisać chociaż krótkiego smsa. Zawsze tak robił. Tak zrobił i dziś. Nie potrafiłam się o niego nie martwić. Był drugą osobą, którą najbardziej na świecie kochałam, bo pierwszą był mój Piotrek.

*
Rozdział do najpiękniejszych nie należy. Zapasy się kończą, a weny brak :( Do Ligi Światowej zostały nie całe 2 tygodnie. Już nie mogę się doczekać :) Jak ten czas szybko zleciał :) Sparingi z Serbią ... było na co patrzeć szkoda tylko, że przed telewizorem, a nie w hali w Miliczu albo w Twardogórze, ale cóż tak wyszło :)  Czy u was też pada deszcz ?? Jak ja nie nawidzę takiej pogody :(

środa, 22 maja 2013

Spotkanie

Nadszedł ten dzień, w którym miałam się spotkać z Maćkiem. Spoglądając na szafę wypchaną ubraniami, nie wiedziałam w co się ubrać. Po kilku minutach patrzenia na zawartość mojej szafy w końcu zdecydowałam się na klasyk. Mała czarna z cekinami do tego czarne szpilki, które nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam je na nogach. Chciałam wyglądać elegancko, ale też żebym swobodnie się czuła. Stojąc przed lustrem myślałam, że najgorszy wybór mam już za sobą jednak okazało się inaczej. Jak na złość moje włosy wywijały się na wszelkie możliwe sposoby, nie współpracując ze mną. W pośpiechu zrobiłam sobie koka i lekko wytuszowałam rzęsy podkreślając je czarną kredką. Usta pomalowałam przezroczystym błyszczykiem. Jak na tak szybki make-up byłam szczęśliwa. Może nie wyglądał on zniewalająco, ale najważniejsze, że wyglądałam w nim naturalnie, a nie jak panie, którym puder można by było zrywać szpachelkiem. Do godziny 15 było jeszcze sporo czasu, a mi się wydawało, że czas stoi w miejscu, a wręcz przeciwnie nawet się cofa. Chciałabym mieć ta rozmowę już za sobą, chociaż tak naprawdę nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Zrozumiałam tylko, że udając, że nic na ten temat nie wiem, nie załatwiło by sprawy. Zegar wyświetlał już godzinę 14:45. Czekałam na moment kiedy zadzwoni domofon i w progu stanie wreszcie Maciek. W tym czasie przyszła moja mama, która widząc mnie jak wyglądam od razu domyśliła się, że z kimś się umówiłam i wcale nie robiła mi z tego wyrzutów, że może za wcześnie, że nie jestem jeszcze na to gotowa. Nic nie powiedziała tylko patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Do godziny 15 zostały tylko 2 minuty, a Maćka na razie nie było widać. Nagle zadzwonił dzwonek domofonu. Odbierając słuchawkę wiedziałam, że to on. Nie myliłam się. Gdy tylko otworzyłam drzwi ujrzałam w nich bruneta z dużym bukietem róż, nawet większym niż ten, który dostałam wcześniej w pracy.
-Cześć. To dla ciebie – powiedział trzymając w ręku bukiet kwiatów.
-Cześć. Dziękuje. Jesteś miły. Nie trzeba było. – dodałam z uśmiechem.
-Jak nie trzeba było. Takiej kobiecie jak ty powinno się dawać kwiaty codziennie, a nie od święta.
-Jak tak mówisz. To niech ci będzie. Poczekaj chwilkę tylko ubiorę marynarkę i możemy już wychodzić.
Założyłam czarną marynarkę, biorąc z szafki torebkę byłam już gotowa do wyjścia.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuje, a ty też nie wyglądasz tragicznie. – spojrzałam na niego widząc w jego oczach dziwne uczucie jakby coś chciał mi powiedzieć.
-W tym towarzystwie to ty powinnaś błyszczeć, a ja tylko powinienem ci tylko towarzyszyć.
-Jako ochrona. – zapytałam ironicznie.
-No dlaczego by nie. Taka dziewczyna jak ty powinna mieć ochroniarza. – dodał na co ja wybuchłam śmiechem.
-Ta jasne. Ciekawe czym ja sobie miałabym zasłużyć na prywatnego ochroniarza. No to gdzie mnie zabierasz. – powiedziałam, nie do końca jeszcze opanowałam  śmiech.
-Tam gdzie nikt nas nie znajdzie. – spojrzał na mnie, a ja nawet nie wiedziałam co mam mu powiedzieć wreszcie się przełamałam.
-A mam się bać.
-Czego mnie?? Nie, nie musisz nic ci nie zrobię.
Pomyślałam od razu o naszej wczorajszej rozmowie z Michałem. Nie wiedziałam jak się zachować. Czy powiedzieć mu o tym, że wiem o jego uczuciach?? Czy grać na zwłokę i może sam mi o nich powie.
-No mam taką nadzieję. – dodałam po chwili zastanowienia.
Idąc uliczkami Wrocławia wyglądało to jakbyśmy byli parą, a tak nie było. Nie widzieliśmy nic oprócz siebie. Maciek chwycił mnie za rękę, a ja nie wiedziałam co to może znaczyć. Wiedziałam tylko, że nie jest mi obojętny. Weszliśmy do włoskiej knajpki zamawiając sobie pyszne spaghetti przy, których Maciek połowę sosu zostawił sobie na twarzy. Nie chcąc żeby wyglądał jak dziecko nie umiejące jeszcze jeść postanowiłam wytrzeć mu twarz od sosu, lecz nie przypuszczałam, że na wycieraniu się skończy. W pewnym momencie nasze usta się złączyły i trwały w długim pocałunku. Długim tak, że zabrakło mi oddechu. Po raz pierwszy w życiu byłam pewna tego co robię. Maciek nie okazał się typowym facetem, któremu tylko zależy na tym by wylądować z dziewczyną w łóżku. Mimo, że od rozwodu minęło mało czasu, a ja chciałam sobie ustabilizować życie jak normalni ludzie. Jak on.  Czy chce czegoś za dużo?? Nie, nie chciałam. Nie wiedziałam tylko czy Maciek będzie dobrym kandydatem na mojego chłopaka i ojca mojego dziecka bo w tej chwili on jest najważniejszy. Mój syn. Piotrek. Stwierdziłam, że musimy porozmawiać. Zgodził się na to i nawet sam ją zaczął. Dziękuje mu za to, że to zrobił bo ja bym nie dała rady. Byłam zbyt miękka. Nie potrafiłam sobie spojrzeć w oczy, a co dopiero jemu. Usiedliśmy na ławce patrząc sobie prosto w oczy.
-Nie wiem jak ci powiedzieć, ale gdy tylko zobaczyłem cię w kancelarii coś we mnie pękło, jakby pioruny we mnie strzeliły i nie potrafiłem przestać o tobie myśleć. Dniami i nocami myślałem tylko o tobie. Jesteś osobą, w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia, chociaż wcześniej w to nie wierzyłem. Codziennie patrząc na ciebie uświadomiłem sobie jak bardzo cię kocham. Z każdym dniem coraz bardziej. Po wczorajszym dniu spędzonym z tobą mogę stwierdzić, że naprawdę jesteś tą, z którą chciałbym spędzić resztę życia. Świetnie dogadujemy się w swoim towarzystwie, lubimy ze sobą przebywać. Piotrek chyba nawet mnie polubił. Nie chcę zapełnić mu lukę i zostać jego tatą, bo to nie o to chodzi. Tatę ma tylko jednego nawet jeśli nie będzie się nim interesować to zawsze jest jego ojcem, a ja mogę być tylko jego wujkiem, kumplem, przyjacielem. Czego chcieć więcej. Chcę tylko szczęścia. Wiem, że możesz być niegotowa na ten związek po tym co ostatnio przeszłaś, ale ja poczekam. Poczekam ile będziesz potrzebowała czasu. Nie będę naciskał. Wiem, że musisz sobie to wszystko poukładać, jest to dla ciebie nowa sytuacja i dla Piotrka, a w tej sytuacji Piotrek jest najważniejszy. Tylko proszę nie podejmuj swojej decyzji w pośpiechu. Zastanów się nad nią. Widziałem wczoraj jak ukrywałaś przede mną, że płaczesz jak widzisz pary chodzące po parku. Na początku się nabrałem, ale przyglądając się ci dłużej zobaczyłam, że jest  coś nie tak. Tylko nie wiedziałem co, dopóki nie zobaczyłem pary w parku. Przede mną nie musisz nic ukrywać.
Wiedziałam ile te słowa go kosztują, chciałam go przytulić, ale z drugiej strony nie chciałam robić mu nadzieję, że będziemy razem, bo sama nie wiedziałam czego chcę i czego potrzebuje w danej chwili.
-Maciek ja nie wiem jak ci to powiedzieć, nie jesteś mi obojętny, ale na razie chciałabym poczekać jeszcze chwilę. Nie potrafię ci zaufać tak jak wcześniej to robiłam. Nie skreślam cię, ale daj mi czas. Nie chcę żałować swojej decyzji. To co mnie przytrafiło, ta zdrada, rozwód bardzo mnie zbolało wiem, że ty może nie zrobisz mi tego, ale ja nie potrafię być taką jaką wcześniej byłam. Życie nauczyło mnie, że nie warto być łatwowiernym. Boję się, że jak pójdzie cos nie tak to zostawisz mnie i Piotrka, a ja już się po tym nie pozbieram, bo wiem ile ostatnio mnie to kosztowało. To co było wczoraj było cudowne. Z tobą czuje się bezpiecznie czego mi wcześniej brakowało. Nie ukrywałam nic przed tobą po prostu tylko nie chciałam z tobą na ten temat rozmawiać. Z nikim nie chciałam na ten temat rozmawiać. Nie jestem jeszcze na to gotowa i nie wiem kiedy będę. Ta para przechodząca po parku to był mój były mąż ze swoją nową dziewczyną. Nie był z tą, dla której mnie zdradził i zostawił. Miał już inna. Wymienił ją na lepszy model. Tak samo jak zrobił ze mną dlatego nie potrafię się przed tobą otworzyć, a podstawą związku dla mnie jest szczerość i zaufanie. No nie potrafię Maciek. Zrozum to. Jeśli chcesz być ze mną musisz to uszanować. Jeśli chcesz czekać za mną to czekaj, ale daj mi jeszcze czas, bo za szybko to się wszystko dzieję. Ja sama się w tym wszystkim gubię.
Odprowadzając mnie do domu Maciek całą drogę milczał, zapewne nie wiedział co ma mi powiedzieć, a ja nie potrafiłam się przemóc i milczałam tak jak on. Stojąc przed klatką mojego bloku, przełamałam się. Zobaczyłam w jego oczach smutek. Nie były to oczy na, które lubiłam patrzeć. Były inne. Proszę daj mi jeszcze trochę czasu. Nagle zaczął padać deszcz, a on objął mnie ramieniem tak, że aż byłam zduszona. Lecz nie przeszkadzało mi to. Po włosach spływały mi krople kwietniowego deszczu. Po make-upie nie było już dawno śladu. A on?? On pocałował mnie tak lekko, ale zarazem namiętnie jakby nie chciał mnie przestraszyć. A ja ?? Ja tkwiłam w tym pocałunku, nie chcąc ani na chwilę wydobyć się z jego rąk. Było mi tak cudownie. Czułam się tak bezpiecznie jak nigdy od kilku miesięcy. Mimo tego, że nie znaliśmy się dość długo, nie wiedziałam czy chciałabym z nim być, czułam się szczęśliwa. Mogłabym tak stać godzinami z nim na deszczu, ale nie chciałam postępować za szybko. Wchodząc do mieszkania z uśmiechem na twarzy zobaczyłam minę mojej mamy, której mina wyglądała niczym moja. Cieszyła się z mojego szczęścia. Pewnie chciała się o wszystko zapytać lecz ja byłam padnięta, tylko myślałam o wzięciu szybkiego zimnego prysznicu i położeniu na łóżku. Nastawiałam budzik, odczytując kolejne wiadomości. Jakieś oferty bankowe i tego typu. Tylko jedna przykuła moja uwagę. Była od niego. „Dobranoc, śpij dobrze.”. Byłam tak zmęczona, że nawet nie miałam już siły na odpisanie. Pomimo wielu atrakcji, którymi zostałam zaskoczona przez Maćka chciałam, żeby ten dzień się wreszcie skończył. Wtulając się w poduszkę nawet nie wiem nawet kiedy usnęłam.
 
***

No to następny rozdział trafia w wasze ręcę :) Mam nadzieję, że wam się spodoba :) Pozdrawiam :)
P.S. Czy u was też pada ?? Nawet nie można wyjść w siatkę sobie pograć :( Jak ja nie luię takiej pogody :(

EDIT : Już nie długo LŚ o jak ja się cieszę :) Odliczam tylko dni niemogąc się doczekać :) Trzeba przygotować znajomych na ciągłe gadanie o siatkówce :) chociaż już pewnie się przyzwyczaili po sezonie Orlenligi i Plusligi :)

sobota, 18 maja 2013

Piknik

W tle zobaczyłam twarz mojego byłego męża. Powróciły wspomnienia, kiedy to razem chodziliśmy do parku na spacery gdy Piotrek był jeszcze w wózku. Tym razem nie był z tą, dla której nas zostawił. Miał już inną. Zostawił ją tak samo jak nas. Znudziliśmy się mu. Wymienił nas na lepszy model. Ciekawe czy z nią zrobi to samo. Mam tylko nadzieję, że nie zrobił jej dziecka i nie uciekł przed odpowiedzialnością. Zachował się jak ostatni dupek, łajdak i nawet nie ma słów żeby to opisać. Życzę mu, aby już nigdy nie założył rodziny bo widocznie na nią nie zasługuje. W tle ujrzałam trzymającą go za rękę brunetkę o krótkich włosach, młodszą o co najmniej 5 lat dziewczynę, ubraną dość wyzywająco, w szpilkach. Wyglądali jak szczęśliwa para młodych zakochanych ludzi, a moich oczach znów pojawiły się łzy. Te łzy przez, które płakałam całe dnie. Nie były to łzy radości, lecz smutku. Ze względu na siedzącego koło mnie Maćka nie mogłam pozwolić sobie na chwilę słabości, na to żeby widział jak płaczę, by się wypytywał dlaczego, a ja nie chciałam na razie o tym rozmawiać. Nie teraz. Powróciłyby tamte dni, o których chciałabym jak najszybciej zapomnieć. Nie byłam jeszcze na to gotowa. Za szybko się to wszystko dzieje. Na szczęście Maciek się nic się nie domyślił, ani on nas nie zauważył. Ciekawe co by powiedział tej swojej nowej kim dla niego jesteśmy - pomyślałam. Dobra ze mnie aktorka – dodałam sobie w myślach patrząc na Maćka. Dzieciaki bawili się na trawie, całe zielone od niej, nie zwracając na nas w ogóle uwagę.
-Miło tak się patrzy na nich...
-Wiesz co. – przerwał mi w połowie zdania, chcą zmienić temat czego strasznie nie lubiłam.
-Słucham.
-Lubię z tobą przebywać. Jutro może miałabyś czas się spotkać. – powiedział patrząc mi w oczy.
-A czy to jest zaproszenie na randkę?? – spytałam z niedowierzaniem.
-Nie. Takie przyjacielskie spotkanie. – uśmiechnął się.
-Nie wiem z kim mogłabym zostawić Piotrka. – spoglądałam na bawiące się dzieci. -Jakbyś nie mogła zająć się Piotrkiem, chętnie zrobi to moja mama. Ona lubi strasznie opiekować się dziećmi. – powiedział wywołując ogromny uśmiech na mojej twarzy.
-Nie wiem. Musiałabym się zastanowić. Nie chce nikogo obarczać pilnowaniem Piotrka. Nawet niekiedy zastanawiam się czy dobrze robię zostawiając go całe dnie z babcią. – dodałam.
-Nie daj się prosić. – dodał z miną, która wyrażała więcej niż 1000 słów.
W tym momencie pomyślałam sobie dlaczego nie można zaryzykować. Lubiłam przebywać w jego towarzystwie i czułam się z nim bezpiecznie. Po raz pierwszy od kilku miesięcy. Nawet w związku z moim byłym mężem nie czułam tego, co czułam w momencie kiedy jestem z nim. Wydawał się osobą, której potrafię zaufać.
-Pomyślę jeszcze nad tym. – powiedziałam, myśląc, że ta odpowiedź dla niego starczy lecz tak nie było.
-Nie dam ci tak łatwo mnie zbywać. Jak nie uda mi się dzisiaj cię namówić to i tak prędzej mi się uda. – dodał z triumfem w głosie.
-Zobaczymy co da się zrobić, ale nie rób sobie żadnych szans na spotkanie.
-Nie chcę słyszeć żadnej innej odpowiedzi niż tą, że dasz się zaprosić. – powiedział dość pewnie siebie.
Lubiłam się z nim droczyć i patrzeć na jego miny, którymi mnie co chwilę obdarowywał. Był czasami taki bezsilny na moje odpowiedzi, a ja lubiłam to wykorzystywać. Jednak mimo tego, że czas z nim spędzony był czasem, który spędziłam z przyjemnością, nie potrafiłam się przed nim otworzyć. Nie na tyle, żeby mu opowiedzieć historię mojego życia w szczegółach. Nie po tym co mnie spotkało. Postanowiłam sobie, że już nie będę taka łatwowierna i nikomu już tak szybko nie zaufam. 
-Zobaczymy. - powiedziałam spoglądając na zegarek, który już wskazywał godzinę 20.
-Która godzina ??
-20.
-To już trzeba będzie się zbierać.
-Chyba tak. – dodałam z uśmiechem wypisanym na twarzy patrząc na niego próbującego za wszelką cenę mnie podnieść.

*

Maciek zabrał dzieci siedzące na trawie i otrzepywał ich ubrania, a ja w tym czasie włożyłam koc do torby, który wcześniej złożyłam z jego pomocą. Pakując ostatnie rzeczy , podjęłam decyzję o naszym spotkaniu. Odwracając się, aby zabrać torbę położoną wcześniej gdzieś dalej przez Maćka zobaczyłam w tle przyglądającego się nam pewnie już od dłuższego czasu mojego byłego męża, którego mina wskazywała na niezadowoloną, że tak jak on potrafiłam ułożyć sobie życie od nowa. Bez niego. Nie musiał wiedzieć, że nie jestem z Maćkiem tylko przypadkowo spotkaliśmy się na placu zabaw i razem wybraliśmy się na piknik. Nie musi wiedzieć z kim się umawiam i z kim się przyjaźnie. To już od dawna nie jest jego sprawa. Tak umówię się z nim jutro i wcale nie dlatego żeby mu dokopać tylko dlatego, że w tym momencie uświadomił mi, że Maciek jest inny niż wszyscy faceci. Maciek na moją odpowiedź nie musiał czekać zbyt długo. Gdy tylko przyszedł z Marysią i Piotrkiem od razu powiedziałam mu o swojej decyzji. Zobaczyć jego minę – bezcenne. Z uśmiechem na twarzy nie zwracają na nikogo uwagi szalał po parku jak dziecko. Chyba nie mógł w to uwierzyć. Przez całą drogę odprowadzając nas z Marysią do domu mówił tylko o jednym w co on się jutro ubierze i ciekawe jaka jutro będzie pogoda. Zachowywał się jak kobieta.
-Ciekawe ile czasu jutro będziesz stała przed lustrem?? – zapytałam.
-Tyle ile będzie potrzeba – dodał z uśmiechem.
Gdy tylko odprowadzili nas do bloku, w którym mieszkaliśmy spojrzałam w jego brązowe oczy były pełne radości, pełno w nich było uśmiechu. Nie mogąc się powstrzymać pocałowałam go w polik zostawiając na jego twarzy jeszcze większy uśmiech niż wcześniej. Wchodząc do klatki schodowej udając się na 2 piętro budynku, a później otwierając drzwi od mieszkania pomyślałam sobie co mi odbiło, że zachowuje się jak nastolatka. Może ten chłopak tak na mnie działa. Nie wiem, sama tego nie wiem. Czy właściwie zrobiłam dając mu powody do radości?? Nie wiem, ale tym razem serce miało przewagę nad rozumem. Nigdy w życiu bym tak nie zrobiła. To był pierwszy i ostatni raz. Czekałam na jutro z utęsknieniem.  Zobaczymy co ciekawego mi się jutro przydarzy. Przypuszczałam, że coś naprawdę miłego. Kiedy zostałam rozwódką w moim życiu wszystko zmieniło się na lepsze. Cieszyłam się każdym dniem. Nagle zadzwonił telefon. Kogo o tak późnej godzinie wziął pomysł żeby do mnie zadzwonić. – Pomyślałam w złości. Musiałam wstać czego nie chciałam zrobić bo było mi tak dobrze, lecz powiedziałam sobie, że może to coś być pilnego, a na wyświetlaczu zobaczyłam imię Michał. Pełna obaw, bez zastanowienia mimo późnej godziny odebrałam. Po krótkiej rozmowie z Michałem okazało się, że Maciek chwilę wcześniej zadzwonił do niego i powiedział mu, że się we mnie zakochał, a ja nawet nie przypuszczałam, że takie coś może się zdarzyć. Czy dać mu szanse?? Czy odprawić go z kwitkiem?? Zraniłabym go, a tego nie chce. Proponowanie mu tekstu „zostańmy przyjaciółmi” niebyło zbyt miłe. Nie wiedziałam co w tym momencie mam zrobić. Po raz kolejny i pewnie nie jedyny w moim życiu. Jedyne co mi zostało to szczerze porozmawiać z nim. Tak właśnie zrobię. Pełno myśli kłębiło się w mojej głowie. Była późna godzina więc zrezygnowałam z zadzwonienia do niego. Jutro będę musiała z nim poważnie porozmawiać. Muszę się wyspać – postanowiłam. Jednak to nie było takie łatwe. Przerzucając się z boku na bok wreszcie usnęłam.

środa, 15 maja 2013

Spacer

Sobota. Był ranek. Zegarek pokazywał godzinę 7:30. Myśląc przez chwilę uświadomiłam sobie, że taka wczesna godzina, a ja już wstałam i to wyjątkowo nie do pracy. Odsłaniając okienne rolety ujrzałam słońce. Tak. Słońce świeciło za oknem. Weekend zaczyna się tak jak zaplanowałam. Najpierw spacer z moim ukochanym synem, oczywiście po drodze zwiedzimy plac zabaw, a dopiero później wybierzemy się na mały piknik. Gdy tylko mam wolną chwilę lubię ją spędzać z nim. Jak mówią moi znajomi. „Żabusia mamusi”. Bez mamy ani rusz. Tak zgadza się. Za nic go w świecie bym nie oddała. Nawet na minutę. Po śniadaniu, które razem zjadaliśmy zaczęliśmy przygotowywać potrzebne nam rzeczy do pikniku. W dużej torbie był już koc, butelka wody mineralnej oraz soku bananowego, kilka cukierków, którymi zajadał się Piotrek i kanapki przygotowane wcześniej. Zamykając drzwi pomyślałam, że ten dzień będzie najlepszym dniem od kilku miesięcy i tak właśnie było . Idąc uliczkami Wrocławia mijaliśmy ludzi, którzy tak jak my byli uśmiechnięci. Gdy mijaliśmy plac zabaw nie obyło się bez wstąpienia jak wcześniej przypuszczałam lecz dzisiaj był ten dzień, w którym pozwalałam mu na wszystko. Widziałam Piotrka uśmiechniętego od ucha do ucha. Z twarzy nawet na chwilę nie schodził mu uśmiech, nawet gdy dostał w głowę wiaderkiem, czy upadł na ziemię. Patrząc tak na mojego pobrudzonego, z wiaderkiem w ręku pełnym piasku syna usłyszałam ciche cześć. Po chwili odwracając pomału głowę zobaczyłam znaną mi postać. Tak, to był Maciek.
-Cześć!!! – Powiedziałam.
-Co ty tutaj robisz?? – dodał.
-To ja powinnam się spytać. – dodałam z uśmiechem na twarzy spoglądając cały czas na Piotrka.
-No tak jakoś wyszło, że musiałem się zająć moją chrześniaczką Marysią, a że mieszkam niedaleko to wpadliśmy na plac zabaw. – powiedział pokazując mi palcem małą ślicznotkę ubraną w różową sukienkę z wielkimi kokardkami na bokach.
-Chyba bardzo musiała spodobać się Piotrkowi bo cały czas razem się bawią. – zaśmiałam się.
-Tak?? Ten chłopiec w błękitnej koszulce to twój syn?? – zapytał.
-Tak. Nie widzisz podobieństwa. – dodałam w udawanym fochu i spojrzałam na Maćka, aby ujrzeć jego w tym momencie bezcenną minę.
-No wiesz tak przez te słońce jakoś nie zauważyłem. – dodał z zakłopotaniem.
-Taa jasne dobra wymówka. – powiedziałam.
-Nie wierzysz mi, ej no!!!
-No dobra wierze ci. – uśmiechnęłam się zerkając cały czas na bawiące się w piaskownicy dzieci.
-Miło się patrzy jak dzieci się dobrze ze sobą bawią. – dodał zmieniając temat, który najwyraźniej był mu nie pasujący.
-Widzę, że wujek się rozczula. – spojrzałam na bawiące się dzieci.
-Ej no nie śmiej się ze mnie – dodał obrażony.
-A czy ja się z ciebie śmieje. – powiedziałam.
-A tak nie jest.
-Nie ja tylko stwierdzam fakt. – uśmiechnęłam się.
-No dobrze niech ci będzie. – dodał.
-Wiesz w życiu się nie spodziewałam, że dzisiaj cię zobaczę i to w takim miejscu. Zaskakujesz mnie.
-Bo wiesz ja lubię zaskakiwać ludzi.-powiedział i patrzył się wprost w moje brązowe oczy
-Ciekawe czym mnie jeszcze zaskoczysz. – dodałam.
-Nie powiem ci niech to będzie nasza tajemnica.
-Tak. Ja nie lubię tajemnic. Źle mi się kojarzą. – powiedziałam spuszczając głowę, patrząc na swoje brudne od piasku sandały.
-Przepraszam tak jakoś nie pomyślałem nad tym co powiedziałem. Często tak mam najpierw powiem później się zastanowię. Nie gniewaj się na mnie naprawdę nie chciałem.
Na jego twarzy nie było już uśmiechu, był smutek. Nie mogłam patrzeć jak się zadręcza, że palnął głupotę.
-No dobra przeprosiny przyjęte – dodałam zostawiając mu mokry ślad na policzku. Tak to był pocałunek. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale nie żałowałam, że to zrobiłam. Zrobiłam coś nad czym się w ogóle nie zastanowiłam, tak jak wcześniej to robiłam.  
Spoglądałam odruchowo na zegarek i zobaczyłam, że wskazuję on już godzinę 16. Jak ten czas szybko leci – pomyślałam.
-Może wraz ze swoją chrześniaczką będziecie towarzyszyć mi i Piotrkowi na pikniku. Będzie nam strasznie miło jak się zgodzicie. – powiedziałam patrząc na jego twarz skąpaną w blasku słońca.
-No nie wiem, nie wiem.- dodał.
-Taka piękna pogoda. Nie daj się dłużej prosić. – błagałam.
-No dobrze, dobrze, ale my nic nie mamy na ten piknik. – powiedział z zakłopotaniem wypisanym na twarzy.
-Najważniejsze, że pójdziecie tam razem z nami. Dotrzymacie nam towarzystwa. O nic się nie martw. Jedzenia starczy dla wszystkich. – dodałam z uśmiechem na twarzy patrząc na reakcję Maćka.
-Bardzo śmieszne.
-No nie wiesz jak bardzo. – uśmiechnęłam się.
Zabierając nasze dzieci z placu zabaw, udaliśmy się na piknik, przez całą drogę rozmawialiśmy. W jego towarzystwie czułam się bezpieczna. Mimo, że był moim szefem nie okazywał mi tego. Był normalnym człowiekiem, z którym można było porozmawiać o wszystkim i o niczym. Był inny niż wszyscy. Właśnie za to najbardziej go lubiłam. Wysłucha, powie coś miłego, albo śmiesznego i nawet jeśli powie coś co najchętniej nie chciałby powiedzieć to i tak nie potrafiłabym się na niego gniewać. Dochodząc do parku, w którym miał być nasz piknik rozłożyliśmy  koc w cieniu. Usiedliśmy częstując się jedzeniem przygotowanym przez mnie na piknik. Dzieci zajadały się oczywiście cukierkami nie zostawiając nam ani jednego. Nad czym strasznie ubolewaliśmy. Małe łakomczuchy – powiedzieliśmy zgodnie. Dzieci zaczęły biegać po całym parku jak oszalałe. Oboje z nas ani na chwilę nie zwracaliśmy uwagę na inne rzeczy. Tylko na nich. Wtedy zobaczyłam...

 
*
Komentarz autorski chyba mi nie wyjdzie, ale się postaram. Ekhem :) No to 3 już do was leci. Jakoś wcześniej się wyrobiłam to dodaję. Przypływ weny tak to się nazywa. Pozdrawiam wszystkich czytających, zachęcam do komentowania i zostawiania swoich opinii :) Nawet tych nie najmilszych o ile takie będą ;)

niedziela, 12 maja 2013

Praca

Budzik dzwonił jak oszalały i nie miał zamiaru ani na chwilę przestać. Po raz pierwszy w życiu miałam ochotę wyrzucić go przez okno. Niestety z żalem w głosie nie mogłam tego zrobić. Po kilku chwilach otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to był uśmiech Piotrka. Niestety długo nie mogłam się napatrzyć bo zbliżała się 7:00, a ja nie byłam jeszcze przygotowana do pracy. Gdy tylko moja mama zjawiła się w progu naszego przytulnego mieszkania stwierdziłam, że tak naprawdę cieszę się, że w końcu przestałam myśleć o moim byłym mężu, a praca, którą za kilka minut zacznę dawała mi stabilizację materialną, której w tym momencie potrzebowałam. Idąc uliczkami Wrocławia mijały mnie pary całujące się i obejmujące w podobnym wieku co ja, lecz tym razem nie zastanawiam się co by było gdyby. Cieszyłam się tym co mam. W końcu po kilku minutach dotarłam do pracy i byłam nawet kilka minut przed czasem, więc postanowiłam, że obejrzę sobie wnętrze, które codziennie będę sprzątać. Wychodząc z gabinetu Maćka bo tak miał na imię drugi współwłaściciel kancelarii, w której zaczynałam pracę niechcąco zrzuciłam wazon z pięknym dużym bukietem czerwonych róż. Na szczęście wazon się nie zbił, a róże się nie połamały bo były bardzo piękne, lecz podłoga była cała zalana wodą. Szybko poleciałam po wiadro i szmatę, aby nikt się czasem nie poślizgnął na mokrej posadce. Mijając sekretariat z wiadrem w ręce pomyślałam sobie, żeby tylko czasem się nie odezwała, że jaka ja jestem nieudolna i tym podobnym tekstem. Marika jednak nic do mnie nie powiedziała lecz moje przeczucie mówiło mi, że bardzo chciała. Po kilku chwilach podłoga była sucha, a ja mogłam wypić łyk ciepłej kawy. Jednak nie na długo cieszyłam się spokojem i ciszą. Do pomieszczenia służbowego w którym wcześniej przebywałam przyszła Marika z prośbą czy bym pomogła jej posegregować i po kserować dokumenty, bo ona nie wiedziała za co się zabrać, a miała tylko dwie ręce. Zawsze tak jest jak się zbliża weekend wszystkim przypomina się na ostatnią minutę, a to to trzeba zrobić albo zawieźć dokumenty do klienta – dodała. Wzięliśmy się więc szybko do roboty. Po 30 minutach już wszystko było po kserowane, poukładane i zaniesione do gabinetów. Można sobie było zrobić wreszcie przerwę na odpoczynek. Po wypiciu kawy z Mariką porozmawiałyśmy sobie jeszcze przez chwilę. Nie okazała się taką samą sekretarką jak ta, która uwiodła i rozkochała w sobie mojego byłego męża, który później mnie zostawił dla niej. Była inna. Normalna. Nie zadzierała nosa. Dawała mi znaki, że mimo naszego stanowiska pracy nie jestem gorsza od niej. Trochę dzieliło nas, ale też i łączyło. Było miło, ale się skończyło - dodała. Po chwili musieliśmy wziąć się do roboty, żeby jak najszybciej skończyć swoją pracę i wrócić do domu. Mycie podłóg, stolików i szaf nie było wymagającym i poświęcający dużo czasu zajęciem, ale czas szybko mijał a pracy nie ubywało. Jednak nie było nam dane szybkie pójście do domu.

 

*

 

Szefowie zwołali krótką naradę, w której obydwie musieliśmy uczestniczyć czy tego chciałyśmy czy nie. Myśleliśmy tylko o jednym, o czym będzie to zebranie i po chwili dowiedzieliśmy się o co chodziło naszym przełożonym. W związku z tym, że Marika nie zawsze może wyrobić się z zadaniami przez nich zadanych szczególnie gdy zbliża się weekend, poprosili mnie o pomoc, a tymczasem po pierwszym dniu pracy dostałam awans, chociaż i tak będę pracować jako sprzątaczka, ale też premię, która nie powiem, że była mi potrzebna. Już myślałam na co wydam te pieniądze. Wiedziałam tylko, że na pewno kupię coś Piotrkowi. Może spodnie, albo koszulkę o on tak szybko z wszystkiego wyrasta. Po chwili spojrzałam na wazon, który rano wychodząc z gabinetu strąciłam zobaczyłam, jeszcze rano leżały piękne czerwone róże , a teraz ich nie ma. W pierwszej chwili pomyślałam, że może wręczyli je jakiejś klientce gdy razem z Mariką piliśmy kawę w pomieszczeniu służbowym i rozmawiając o błahostkach, ale jednak tak nie było. Po chwili wychodząc z gabinetu odwróciłam się aby złapać za klamkę i zamknąć za sobą drzwi  ujrzałam stojącego Michała i Maćka trzymających w rękach bukiet pięknych czerwonych  róż te same, które strąciłam rano i olbrzymią bombonierkę. Tylko spytałam się bo na tyle było mnie stać. Czy te róże są dla mnie?? Pokiwali twierdząco głowo z wielkim uśmiechem wypisanym na twarzy. Byłam zdziwiona i nawet nie wiedziałam co mam im powiedzieć. Zamurowało mnie. Stałam jak słup soli, a oni czekali na moją reakcje. Jednak się nie doczekali. Patrzyłam na nich z niedowierzaniem. Myślałam, że to sen i za chwilę się obudzę, ale tak nie było. Po raz pierwszy od kilku miesięcy poczułam się doceniona, a moje starania nie poszły na marne. Czy ta dwójka młodych ludzi może tak bardzo uszczęśliwić człowieka?? Tak i to bardzo. Mimo, że dzień ten był pełen pracy, też był dniem rewelacji. Premia, kwiaty. Co lepszego można sobie wymarzyć. Nawet nie marzyłam o tym. Wychodząc z biura z mega uśmiechem na twarzy szłam wąskimi ulicami Wrocławia myśląc tylko co w moim życiu jeszcze miłego może się zdarzyć. Mijający mnie ludzie tylko patrzyli się na mnie z niedowierzaniem i myśleli, że chyba mi odbiło uśmiechając się sama do siebie. Nie interesowało mnie to. Nic w tej chwili mnie nie interesowało. Róże, które trzymałam w rękach były miłym zakończeniem dnia. Karol nie zadzwonił do mnie z pytaniem - Jak tam Piotrek?? Może to i dobrze. Znowu przyszły by wspomnienia, które kłębiły by się w mojej głowie przez kilka dobrych dni. Nie chcę, żeby Piotrek nie miał kontaktów z tatą, lecz ja nie chcę z nim rozmawiać bo nawet nie mam o czym. Wszystko zostało wyjaśnione wczoraj w sądzie. Swojego zdania nie zmienię. Kładąc się do łóżka cieszyłam się, że w końcu mogę powiedzieć Piotrkowi dobranoc, a sama położyć swobodnie głowę na poduszkę i usnąć. Nigdy nie wymyśliłabym sobie taki koniec dnia. 
*

EDIT : No to oddaje wam 2 rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoał.
Transfery, transfery i transfery :)
Pozdrawiam siatkówkomaniaków :)

poniedziałek, 6 maja 2013

Rozwód


Jest kwiecień ciepło na dworze. Wreszcie przyszła upragniona wiosna. Pogoda marzenie tylko się opalać. Żyć nie umierać. Wrocławskie ulice, którymi przechodziłam były skąpane w słońcu. Przechodzący ludzie uśmiechali się do siebie, rozmawiali o jakiś błahostkach, starsze panie opalały się siedząc na ławkach i odpoczywając  a ja... ja w wieku 25 lat byłam już po ostatniej sprawie rozwodowej. Trwało szybko, bez problemów dla nas obojga było to jak najlepsze rozwiązanie, choć bolało strasznie.

 

*

 

W dniu moich 25. Urodzin jak głupia myślałam, że jeszcze wtedy mój mąż przyjdzie z bukietem kwiatów i małym podarunkiem lecz on oznajmił mi, że zostawia mnie i małego dla innej. Twierdził, że ją kocha, a mnie zdradza od blisko trzech miesięcy, a on sam nie wie jak się to stało. Strasznie dobre wyczucie czasu miał. Lepszego momentu nie mógł wybrać żeby mi to powiedzieć chociaż dobrze, że nie brnął dalej w tych kłamstwach. Przepraszał za to co zrobił, ale ja byłam nieugięta. Nie chciałam go słuchać. Kazałam mu zabrać wszystkie swoje rzeczy i wyprowadzić się. W tym momencie nie interesowało mnie czy będzie miał gdzie spać. Nawet nic nie powiedział. Zrobił tak jak powiedziałam. Chociaż kochałam go nie mogłabym z nim żyć pod jednym dachem jakby nic się nie stało. Za bardzo mnie skrzywdził. Zostawał po godzinach w pracy, a ja ciesząc się, że ma tak dobrą pracę i może więcej zarobić bo przy małym jest dużo wydatków. W życiu bym nie pomyślałam, że mnie zdradza ze sekretarką, która pracowała w tej samej firmie co on. Ona nigdy mi się nie podobała. Egoistka. Widziała tylko czubek swojego nosa, a mnie jak i innych mierzyła swoją własną miarą. Znaliśmy się od małego, byliśmy parą od czterech lat, a od roku narzeczonymi kiedy podjęliśmy decyzje o ślubie. Niestety dwa lata przez, które byliśmy małżeństwem skończyły się jedną sprawą rozwodową. Zdrada. Czy ją kiedyś można wybaczyć?? Codziennie zadaje sobie to pytanie i nie potrafię odpowiedzieć na nie. W czym ja byłam gorsza od tej niebieskookiej spalonej od solarium, chodzącej w miniówkach i cyckami na wierzchu tlenionej blondyny?? Nie wiem i chyba nigdy się tego nie dowiem tak będzie lepiej dla mnie. Może tylko dlatego, że ona wyglądała jak Miss Polonia i wszyscy faceci się za nią uganiali, a może dlatego, że była dobra w łóżku. A ja... ja byłam inna niż ona. Nie lubiłam się wyróżniać się w tłumie. Zawsze byłam sobą, a on nigdy nie chciał tego zmieniać. Zawsze mówił, że pokochał mnie taką jaką jestem i nic w sobie mam nie zmieniać. Pocieszałam się, że nie był mnie wart. Lecz w najbliższym czasie nie mam zamiaru się z kimś wiązać. Teraz zostałam sama bez pieniędzy z kilkumiesięcznym dzieckiem na utrzymaniu dzięki, któremu tylko funkcjonowałam. Rodzice bardzo mi pomagali i chwała im za to. Bez nich chyba nie dałabym rady choć od samego początku mi mówili, że lepiej niech się zastanowię czy chcę z nim być tak już na zawsze. Nie posłuchałam ich, a teraz żałuje tego, ale jestem teraz mądrzejsza wiem, że już  nigdy nie będę podejmowała decyzje w biegu. Kiedy w piękny czerwcowy dzień przed panią Urzędnik Stanu Cywilnego przysięgałam że „nigdy cię nie opuszczę” w życiu nie spodziewałabym się tego co się teraz dzieje.

Piotrek przez ten czas kilka razy budził się w nocy przeczuwając, że coś się dzieje, a ja tylko udawałam, że wszystko jest w porządku próbując go uspokoić. Mój były mąż a zarazem ojciec mojego dziecka bo tak od dzisiaj mogę go oficjalnie nazwać, nie jest takim złym człowiekiem jak myślałam. W czasie kiedy czekaliśmy na termin wyznaczony przez sąd naszej pierwszej rozprawy rozwodowej zabierał w weekendy Piotrka do siebie, żebym mogła chociaż przez te dwa dni sobie odpocząć bo wiedział jak mi trudno, a w ciągu tygodnia zabierał go albo na spacer a to na plac zabaw czy nawet próbował mnie przekonać żeby mógł u niego przenocować, a on odwiezie go następnego dnia jak będzie jechał do pracy. Nie zgodziłam się na to, ale nie utrudniałam mu kontaktów z synem. Jego rodzice, a za razem dziadkowie Piotrka odsunęli się i od niego i od nas. Od kiedy się dowiedzieli o naszej rozprawie rozwodowej urwali z nami nawet kontakt telefoniczny lecz gdy tylko będą chcieli odwiedzić wnuka czy też go zabrać na kilka dni do siebie nie utrudnię im tego. Chcę tylko jak najlepiej dla Piotrka. Karol po rozprawie rozwodowej zostawił mi 2-pokojowe pięknie urządzone mieszkanie w samym centrum Wrocławia żebym jak on to ujął... miała wszędzie blisko. Do lekarza, na pocztę czy nawet na zakupy i żebym nie prosiła go o pomoc bo on ma teraz nową rodzinę i chce poświęcać jej jak najwięcej czasu, choć jak później dodał  jakby coś się działo z małym to o każdej godzinie nawet w nocy mam do niego dzwonić, a on przyjedzie jak najwcześniej będzie mógł. To niech się zastanowi raz mówi, że założył nową rodzinę i chce jej poświęcać jak najwięcej czasu, a później że jak by się coś działo to mam dzwonić. W tej chwili miałam go i co mówił po dziurki w nosie. Wiedziałam, że mogę liczyć tylko na siebie i na moich rodziców. A może to ja słyszałam to co chciałam. Teraz ... teraz zaczynam nowy rozdział w życiu, a tamten przekreślam grubą wielką linią. Znalazłam pracę, która nie jest szczytem moich marzeń, ale od czegoś trzeba zacząć.  Sprzątaczka w kancelarii prawnej tak nazywa się ta praca. Dostałam ją tylko dlatego, że mój kolega z licealnych lat Michał bo tak miał właśnie na imię wraz ze swoim kolegom ze studiów otwierał kancelarię prawną i potrzebował osobę do sprzątania pomieszczeń biurowych bo tak ładnie i fachowo powiedział. Raczej to zrobił żeby mnie nie obrazić nazywając mnie sprzątaczką. Bez wahania zgodziłam się. Nie patrzyłam, nie wybierałam ofert pracy tylko w tym momencie najważniejsze dla mnie było to, że mam za co utrzymać siebie i dziecko bo z alimentów w wysokości 800 zł trudno by było wyżyć. Nie tak  to kiedyś wymarzyłam sobie swoje życie. Ciepło domowego ogniska, gromadka dzieci i kochający mąż tego w tej chwili potrzebowałam jednak nie było mi to dane. Studiowałam na 5-letnich studiach marketingowych bo na studia, na których chciałam się uczyć nie dostałam się , a teraz miałam zostać zwykłą sprzątaczką. Moje życie to katastrofa. Ponoć żadna praca nie hańbi. Od jutra zaczynam. Nie myślę o tym co było. Szkoda na to czasu, a go jest tak mało. Teraz najważniejszy jest mój syn choć tak bardzo przypominał mi jego.

Był tak bardzo do niego podobny.

niedziela, 5 maja 2013

Wstęp :)

Jest to mój pierwszy blog :) Mam nadzieję, że wam się spodoba. No to o czym będzie...
... Prosta historia o młodej dziewczynie szczęśliwie zakochanej do pewnego momentu, mieszkającej we Wrocławiu na razie tyle wam mogę powiedzieć. Więcej dowiecie się w swoim czasie :) Posty postaram się dodawać raz w tygodniu lecz jeśli będę miała przypływ weny to może i częściej będą dodawane.
Pozdrawiam
Mylife :*