środa, 22 maja 2013

Spotkanie

Nadszedł ten dzień, w którym miałam się spotkać z Maćkiem. Spoglądając na szafę wypchaną ubraniami, nie wiedziałam w co się ubrać. Po kilku minutach patrzenia na zawartość mojej szafy w końcu zdecydowałam się na klasyk. Mała czarna z cekinami do tego czarne szpilki, które nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam je na nogach. Chciałam wyglądać elegancko, ale też żebym swobodnie się czuła. Stojąc przed lustrem myślałam, że najgorszy wybór mam już za sobą jednak okazało się inaczej. Jak na złość moje włosy wywijały się na wszelkie możliwe sposoby, nie współpracując ze mną. W pośpiechu zrobiłam sobie koka i lekko wytuszowałam rzęsy podkreślając je czarną kredką. Usta pomalowałam przezroczystym błyszczykiem. Jak na tak szybki make-up byłam szczęśliwa. Może nie wyglądał on zniewalająco, ale najważniejsze, że wyglądałam w nim naturalnie, a nie jak panie, którym puder można by było zrywać szpachelkiem. Do godziny 15 było jeszcze sporo czasu, a mi się wydawało, że czas stoi w miejscu, a wręcz przeciwnie nawet się cofa. Chciałabym mieć ta rozmowę już za sobą, chociaż tak naprawdę nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Zrozumiałam tylko, że udając, że nic na ten temat nie wiem, nie załatwiło by sprawy. Zegar wyświetlał już godzinę 14:45. Czekałam na moment kiedy zadzwoni domofon i w progu stanie wreszcie Maciek. W tym czasie przyszła moja mama, która widząc mnie jak wyglądam od razu domyśliła się, że z kimś się umówiłam i wcale nie robiła mi z tego wyrzutów, że może za wcześnie, że nie jestem jeszcze na to gotowa. Nic nie powiedziała tylko patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Do godziny 15 zostały tylko 2 minuty, a Maćka na razie nie było widać. Nagle zadzwonił dzwonek domofonu. Odbierając słuchawkę wiedziałam, że to on. Nie myliłam się. Gdy tylko otworzyłam drzwi ujrzałam w nich bruneta z dużym bukietem róż, nawet większym niż ten, który dostałam wcześniej w pracy.
-Cześć. To dla ciebie – powiedział trzymając w ręku bukiet kwiatów.
-Cześć. Dziękuje. Jesteś miły. Nie trzeba było. – dodałam z uśmiechem.
-Jak nie trzeba było. Takiej kobiecie jak ty powinno się dawać kwiaty codziennie, a nie od święta.
-Jak tak mówisz. To niech ci będzie. Poczekaj chwilkę tylko ubiorę marynarkę i możemy już wychodzić.
Założyłam czarną marynarkę, biorąc z szafki torebkę byłam już gotowa do wyjścia.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuje, a ty też nie wyglądasz tragicznie. – spojrzałam na niego widząc w jego oczach dziwne uczucie jakby coś chciał mi powiedzieć.
-W tym towarzystwie to ty powinnaś błyszczeć, a ja tylko powinienem ci tylko towarzyszyć.
-Jako ochrona. – zapytałam ironicznie.
-No dlaczego by nie. Taka dziewczyna jak ty powinna mieć ochroniarza. – dodał na co ja wybuchłam śmiechem.
-Ta jasne. Ciekawe czym ja sobie miałabym zasłużyć na prywatnego ochroniarza. No to gdzie mnie zabierasz. – powiedziałam, nie do końca jeszcze opanowałam  śmiech.
-Tam gdzie nikt nas nie znajdzie. – spojrzał na mnie, a ja nawet nie wiedziałam co mam mu powiedzieć wreszcie się przełamałam.
-A mam się bać.
-Czego mnie?? Nie, nie musisz nic ci nie zrobię.
Pomyślałam od razu o naszej wczorajszej rozmowie z Michałem. Nie wiedziałam jak się zachować. Czy powiedzieć mu o tym, że wiem o jego uczuciach?? Czy grać na zwłokę i może sam mi o nich powie.
-No mam taką nadzieję. – dodałam po chwili zastanowienia.
Idąc uliczkami Wrocławia wyglądało to jakbyśmy byli parą, a tak nie było. Nie widzieliśmy nic oprócz siebie. Maciek chwycił mnie za rękę, a ja nie wiedziałam co to może znaczyć. Wiedziałam tylko, że nie jest mi obojętny. Weszliśmy do włoskiej knajpki zamawiając sobie pyszne spaghetti przy, których Maciek połowę sosu zostawił sobie na twarzy. Nie chcąc żeby wyglądał jak dziecko nie umiejące jeszcze jeść postanowiłam wytrzeć mu twarz od sosu, lecz nie przypuszczałam, że na wycieraniu się skończy. W pewnym momencie nasze usta się złączyły i trwały w długim pocałunku. Długim tak, że zabrakło mi oddechu. Po raz pierwszy w życiu byłam pewna tego co robię. Maciek nie okazał się typowym facetem, któremu tylko zależy na tym by wylądować z dziewczyną w łóżku. Mimo, że od rozwodu minęło mało czasu, a ja chciałam sobie ustabilizować życie jak normalni ludzie. Jak on.  Czy chce czegoś za dużo?? Nie, nie chciałam. Nie wiedziałam tylko czy Maciek będzie dobrym kandydatem na mojego chłopaka i ojca mojego dziecka bo w tej chwili on jest najważniejszy. Mój syn. Piotrek. Stwierdziłam, że musimy porozmawiać. Zgodził się na to i nawet sam ją zaczął. Dziękuje mu za to, że to zrobił bo ja bym nie dała rady. Byłam zbyt miękka. Nie potrafiłam sobie spojrzeć w oczy, a co dopiero jemu. Usiedliśmy na ławce patrząc sobie prosto w oczy.
-Nie wiem jak ci powiedzieć, ale gdy tylko zobaczyłem cię w kancelarii coś we mnie pękło, jakby pioruny we mnie strzeliły i nie potrafiłem przestać o tobie myśleć. Dniami i nocami myślałem tylko o tobie. Jesteś osobą, w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia, chociaż wcześniej w to nie wierzyłem. Codziennie patrząc na ciebie uświadomiłem sobie jak bardzo cię kocham. Z każdym dniem coraz bardziej. Po wczorajszym dniu spędzonym z tobą mogę stwierdzić, że naprawdę jesteś tą, z którą chciałbym spędzić resztę życia. Świetnie dogadujemy się w swoim towarzystwie, lubimy ze sobą przebywać. Piotrek chyba nawet mnie polubił. Nie chcę zapełnić mu lukę i zostać jego tatą, bo to nie o to chodzi. Tatę ma tylko jednego nawet jeśli nie będzie się nim interesować to zawsze jest jego ojcem, a ja mogę być tylko jego wujkiem, kumplem, przyjacielem. Czego chcieć więcej. Chcę tylko szczęścia. Wiem, że możesz być niegotowa na ten związek po tym co ostatnio przeszłaś, ale ja poczekam. Poczekam ile będziesz potrzebowała czasu. Nie będę naciskał. Wiem, że musisz sobie to wszystko poukładać, jest to dla ciebie nowa sytuacja i dla Piotrka, a w tej sytuacji Piotrek jest najważniejszy. Tylko proszę nie podejmuj swojej decyzji w pośpiechu. Zastanów się nad nią. Widziałem wczoraj jak ukrywałaś przede mną, że płaczesz jak widzisz pary chodzące po parku. Na początku się nabrałem, ale przyglądając się ci dłużej zobaczyłam, że jest  coś nie tak. Tylko nie wiedziałem co, dopóki nie zobaczyłem pary w parku. Przede mną nie musisz nic ukrywać.
Wiedziałam ile te słowa go kosztują, chciałam go przytulić, ale z drugiej strony nie chciałam robić mu nadzieję, że będziemy razem, bo sama nie wiedziałam czego chcę i czego potrzebuje w danej chwili.
-Maciek ja nie wiem jak ci to powiedzieć, nie jesteś mi obojętny, ale na razie chciałabym poczekać jeszcze chwilę. Nie potrafię ci zaufać tak jak wcześniej to robiłam. Nie skreślam cię, ale daj mi czas. Nie chcę żałować swojej decyzji. To co mnie przytrafiło, ta zdrada, rozwód bardzo mnie zbolało wiem, że ty może nie zrobisz mi tego, ale ja nie potrafię być taką jaką wcześniej byłam. Życie nauczyło mnie, że nie warto być łatwowiernym. Boję się, że jak pójdzie cos nie tak to zostawisz mnie i Piotrka, a ja już się po tym nie pozbieram, bo wiem ile ostatnio mnie to kosztowało. To co było wczoraj było cudowne. Z tobą czuje się bezpiecznie czego mi wcześniej brakowało. Nie ukrywałam nic przed tobą po prostu tylko nie chciałam z tobą na ten temat rozmawiać. Z nikim nie chciałam na ten temat rozmawiać. Nie jestem jeszcze na to gotowa i nie wiem kiedy będę. Ta para przechodząca po parku to był mój były mąż ze swoją nową dziewczyną. Nie był z tą, dla której mnie zdradził i zostawił. Miał już inna. Wymienił ją na lepszy model. Tak samo jak zrobił ze mną dlatego nie potrafię się przed tobą otworzyć, a podstawą związku dla mnie jest szczerość i zaufanie. No nie potrafię Maciek. Zrozum to. Jeśli chcesz być ze mną musisz to uszanować. Jeśli chcesz czekać za mną to czekaj, ale daj mi jeszcze czas, bo za szybko to się wszystko dzieję. Ja sama się w tym wszystkim gubię.
Odprowadzając mnie do domu Maciek całą drogę milczał, zapewne nie wiedział co ma mi powiedzieć, a ja nie potrafiłam się przemóc i milczałam tak jak on. Stojąc przed klatką mojego bloku, przełamałam się. Zobaczyłam w jego oczach smutek. Nie były to oczy na, które lubiłam patrzeć. Były inne. Proszę daj mi jeszcze trochę czasu. Nagle zaczął padać deszcz, a on objął mnie ramieniem tak, że aż byłam zduszona. Lecz nie przeszkadzało mi to. Po włosach spływały mi krople kwietniowego deszczu. Po make-upie nie było już dawno śladu. A on?? On pocałował mnie tak lekko, ale zarazem namiętnie jakby nie chciał mnie przestraszyć. A ja ?? Ja tkwiłam w tym pocałunku, nie chcąc ani na chwilę wydobyć się z jego rąk. Było mi tak cudownie. Czułam się tak bezpiecznie jak nigdy od kilku miesięcy. Mimo tego, że nie znaliśmy się dość długo, nie wiedziałam czy chciałabym z nim być, czułam się szczęśliwa. Mogłabym tak stać godzinami z nim na deszczu, ale nie chciałam postępować za szybko. Wchodząc do mieszkania z uśmiechem na twarzy zobaczyłam minę mojej mamy, której mina wyglądała niczym moja. Cieszyła się z mojego szczęścia. Pewnie chciała się o wszystko zapytać lecz ja byłam padnięta, tylko myślałam o wzięciu szybkiego zimnego prysznicu i położeniu na łóżku. Nastawiałam budzik, odczytując kolejne wiadomości. Jakieś oferty bankowe i tego typu. Tylko jedna przykuła moja uwagę. Była od niego. „Dobranoc, śpij dobrze.”. Byłam tak zmęczona, że nawet nie miałam już siły na odpisanie. Pomimo wielu atrakcji, którymi zostałam zaskoczona przez Maćka chciałam, żeby ten dzień się wreszcie skończył. Wtulając się w poduszkę nawet nie wiem nawet kiedy usnęłam.
 
***

No to następny rozdział trafia w wasze ręcę :) Mam nadzieję, że wam się spodoba :) Pozdrawiam :)
P.S. Czy u was też pada ?? Nawet nie można wyjść w siatkę sobie pograć :( Jak ja nie luię takiej pogody :(

EDIT : Już nie długo LŚ o jak ja się cieszę :) Odliczam tylko dni niemogąc się doczekać :) Trzeba przygotować znajomych na ciągłe gadanie o siatkówce :) chociaż już pewnie się przyzwyczaili po sezonie Orlenligi i Plusligi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz