*
Szefowie zwołali krótką
naradę, w której obydwie musieliśmy uczestniczyć czy tego chciałyśmy czy nie.
Myśleliśmy tylko o jednym, o czym będzie to zebranie i po chwili dowiedzieliśmy
się o co chodziło naszym przełożonym. W związku z tym, że Marika nie zawsze
może wyrobić się z zadaniami przez nich zadanych szczególnie gdy zbliża się
weekend, poprosili mnie o pomoc, a tymczasem po pierwszym dniu pracy dostałam
awans, chociaż i tak będę pracować jako sprzątaczka, ale też premię, która nie
powiem, że była mi potrzebna. Już myślałam na co wydam te pieniądze. Wiedziałam
tylko, że na pewno kupię coś Piotrkowi. Może spodnie, albo koszulkę o on tak
szybko z wszystkiego wyrasta. Po chwili spojrzałam na wazon, który rano
wychodząc z gabinetu strąciłam zobaczyłam, jeszcze rano leżały piękne czerwone
róże , a teraz ich nie ma. W pierwszej chwili pomyślałam, że może wręczyli je
jakiejś klientce gdy razem z Mariką piliśmy kawę w pomieszczeniu służbowym i
rozmawiając o błahostkach, ale jednak tak nie było. Po chwili wychodząc z
gabinetu odwróciłam się aby złapać za klamkę i zamknąć za sobą drzwi ujrzałam stojącego Michała i Maćka
trzymających w rękach bukiet pięknych czerwonych róż te same, które strąciłam rano i olbrzymią
bombonierkę. Tylko spytałam się bo na tyle było mnie stać. Czy te róże są dla
mnie?? Pokiwali twierdząco głowo z wielkim uśmiechem wypisanym na twarzy. Byłam
zdziwiona i nawet nie wiedziałam co mam im powiedzieć. Zamurowało mnie. Stałam
jak słup soli, a oni czekali na moją reakcje. Jednak się nie doczekali.
Patrzyłam na nich z niedowierzaniem. Myślałam, że to sen i za chwilę się
obudzę, ale tak nie było. Po raz pierwszy od kilku miesięcy poczułam się
doceniona, a moje starania nie poszły na marne. Czy ta dwójka młodych ludzi
może tak bardzo uszczęśliwić człowieka?? Tak i to bardzo. Mimo, że dzień ten
był pełen pracy, też był dniem rewelacji. Premia, kwiaty. Co lepszego można
sobie wymarzyć. Nawet nie marzyłam o tym. Wychodząc z biura z mega uśmiechem na
twarzy szłam wąskimi ulicami Wrocławia myśląc tylko co w moim życiu jeszcze
miłego może się zdarzyć. Mijający mnie ludzie tylko patrzyli się na mnie z
niedowierzaniem i myśleli, że chyba mi odbiło uśmiechając się sama do siebie.
Nie interesowało mnie to. Nic w tej chwili mnie nie interesowało. Róże, które
trzymałam w rękach były miłym zakończeniem dnia. Karol nie zadzwonił do mnie z
pytaniem - Jak tam Piotrek?? Może to i dobrze. Znowu przyszły by wspomnienia,
które kłębiły by się w mojej głowie przez kilka dobrych dni. Nie chcę, żeby
Piotrek nie miał kontaktów z tatą, lecz ja nie chcę z nim rozmawiać bo nawet
nie mam o czym. Wszystko zostało wyjaśnione wczoraj w sądzie. Swojego zdania
nie zmienię. Kładąc się do łóżka cieszyłam się, że w końcu mogę powiedzieć
Piotrkowi dobranoc, a sama położyć swobodnie głowę na poduszkę i usnąć. Nigdy
nie wymyśliłabym sobie taki koniec dnia.
Transfery, transfery i transfery :)
Pozdrawiam siatkówkomaniaków :)
*
EDIT : No to oddaje wam 2 rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoał. Transfery, transfery i transfery :)
Pozdrawiam siatkówkomaniaków :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz