Jest kwiecień ciepło na dworze. Wreszcie przyszła upragniona
wiosna. Pogoda marzenie tylko się opalać. Żyć nie umierać. Wrocławskie ulice,
którymi przechodziłam były skąpane w słońcu. Przechodzący ludzie uśmiechali się
do siebie, rozmawiali o jakiś błahostkach, starsze panie opalały się siedząc na
ławkach i odpoczywając a ja... ja w
wieku 25 lat byłam już po ostatniej sprawie rozwodowej. Trwało szybko, bez
problemów dla nas obojga było to jak najlepsze rozwiązanie, choć bolało strasznie.
*
W dniu moich 25. Urodzin jak głupia myślałam, że jeszcze
wtedy mój mąż przyjdzie z bukietem kwiatów i małym podarunkiem lecz on oznajmił
mi, że zostawia mnie i małego dla innej. Twierdził, że ją kocha, a mnie zdradza
od blisko trzech miesięcy, a on sam nie wie jak się to stało. Strasznie dobre
wyczucie czasu miał. Lepszego momentu nie mógł wybrać żeby mi to powiedzieć chociaż
dobrze, że nie brnął dalej w tych kłamstwach. Przepraszał za to co zrobił, ale
ja byłam nieugięta. Nie chciałam go słuchać. Kazałam mu zabrać wszystkie swoje
rzeczy i wyprowadzić się. W tym momencie nie interesowało mnie czy będzie miał
gdzie spać. Nawet nic nie powiedział. Zrobił tak jak powiedziałam. Chociaż
kochałam go nie mogłabym z nim żyć pod jednym dachem jakby nic się nie stało.
Za bardzo mnie skrzywdził. Zostawał po godzinach w pracy, a ja ciesząc się, że
ma tak dobrą pracę i może więcej zarobić bo przy małym jest dużo wydatków. W
życiu bym nie pomyślałam, że mnie zdradza ze sekretarką, która pracowała w tej
samej firmie co on. Ona nigdy mi się nie podobała. Egoistka. Widziała tylko
czubek swojego nosa, a mnie jak i innych mierzyła swoją własną miarą. Znaliśmy się
od małego, byliśmy parą od czterech lat, a od roku narzeczonymi kiedy
podjęliśmy decyzje o ślubie. Niestety dwa lata przez, które byliśmy małżeństwem
skończyły się jedną sprawą rozwodową. Zdrada. Czy ją kiedyś można wybaczyć??
Codziennie zadaje sobie to pytanie i nie potrafię odpowiedzieć na nie. W czym
ja byłam gorsza od tej niebieskookiej spalonej od solarium, chodzącej w
miniówkach i cyckami na wierzchu tlenionej blondyny?? Nie wiem i chyba nigdy
się tego nie dowiem tak będzie lepiej dla mnie. Może tylko dlatego, że ona
wyglądała jak Miss Polonia i wszyscy faceci się za nią uganiali, a może
dlatego, że była dobra w łóżku. A ja... ja byłam inna niż ona. Nie lubiłam się
wyróżniać się w tłumie. Zawsze byłam sobą, a on nigdy nie chciał tego zmieniać.
Zawsze mówił, że pokochał mnie taką jaką jestem i nic w sobie mam nie zmieniać.
Pocieszałam się, że nie był mnie wart. Lecz w najbliższym czasie nie mam
zamiaru się z kimś wiązać. Teraz zostałam sama bez pieniędzy z kilkumiesięcznym
dzieckiem na utrzymaniu dzięki, któremu tylko funkcjonowałam. Rodzice bardzo mi
pomagali i chwała im za to. Bez nich chyba nie dałabym rady choć od samego
początku mi mówili, że lepiej niech się zastanowię czy chcę z nim być tak już
na zawsze. Nie posłuchałam ich, a teraz żałuje tego, ale jestem teraz mądrzejsza
wiem, że już nigdy nie będę podejmowała
decyzje w biegu. Kiedy w piękny czerwcowy dzień przed panią Urzędnik Stanu
Cywilnego przysięgałam że „nigdy cię nie opuszczę” w życiu nie spodziewałabym
się tego co się teraz dzieje.
Piotrek przez ten czas kilka razy budził się w nocy
przeczuwając, że coś się dzieje, a ja tylko udawałam, że wszystko jest w
porządku próbując go uspokoić. Mój były mąż a zarazem ojciec mojego dziecka bo
tak od dzisiaj mogę go oficjalnie nazwać, nie jest takim złym człowiekiem jak
myślałam. W czasie kiedy czekaliśmy na termin wyznaczony przez sąd naszej pierwszej
rozprawy rozwodowej zabierał w weekendy Piotrka do siebie, żebym mogła chociaż
przez te dwa dni sobie odpocząć bo wiedział jak mi trudno, a w ciągu tygodnia
zabierał go albo na spacer a to na plac zabaw czy nawet próbował mnie przekonać
żeby mógł u niego przenocować, a on odwiezie go następnego dnia jak będzie
jechał do pracy. Nie zgodziłam się na to, ale nie utrudniałam mu kontaktów z
synem. Jego rodzice, a za razem dziadkowie Piotrka odsunęli się i od niego i od
nas. Od kiedy się dowiedzieli o naszej rozprawie rozwodowej urwali z nami nawet
kontakt telefoniczny lecz gdy tylko będą chcieli odwiedzić wnuka czy też go
zabrać na kilka dni do siebie nie utrudnię im tego. Chcę tylko jak najlepiej
dla Piotrka. Karol po rozprawie rozwodowej zostawił mi 2-pokojowe pięknie urządzone
mieszkanie w samym centrum Wrocławia żebym jak on to ujął... miała wszędzie
blisko. Do lekarza, na pocztę czy nawet na zakupy i żebym nie prosiła go o
pomoc bo on ma teraz nową rodzinę i chce poświęcać jej jak najwięcej czasu,
choć jak później dodał jakby coś się
działo z małym to o każdej godzinie nawet w nocy mam do niego dzwonić, a on
przyjedzie jak najwcześniej będzie mógł. To niech się zastanowi raz mówi, że
założył nową rodzinę i chce jej poświęcać jak najwięcej czasu, a później że jak
by się coś działo to mam dzwonić. W tej chwili miałam go i co mówił po dziurki
w nosie. Wiedziałam, że mogę liczyć tylko na siebie i na moich rodziców. A może
to ja słyszałam to co chciałam. Teraz ... teraz zaczynam nowy rozdział w życiu,
a tamten przekreślam grubą wielką linią. Znalazłam pracę, która nie jest
szczytem moich marzeń, ale od czegoś trzeba zacząć. Sprzątaczka w kancelarii prawnej tak nazywa
się ta praca. Dostałam ją tylko dlatego, że mój kolega z licealnych lat Michał
bo tak miał właśnie na imię wraz ze swoim kolegom ze studiów otwierał
kancelarię prawną i potrzebował osobę do sprzątania pomieszczeń biurowych bo
tak ładnie i fachowo powiedział. Raczej to zrobił żeby mnie nie obrazić
nazywając mnie sprzątaczką. Bez wahania zgodziłam się. Nie patrzyłam, nie
wybierałam ofert pracy tylko w tym momencie najważniejsze dla mnie było to, że
mam za co utrzymać siebie i dziecko bo z alimentów w wysokości 800 zł trudno by
było wyżyć. Nie tak to kiedyś wymarzyłam
sobie swoje życie. Ciepło domowego ogniska, gromadka dzieci i kochający mąż
tego w tej chwili potrzebowałam jednak nie było mi to dane. Studiowałam na
5-letnich studiach marketingowych bo na studia, na których chciałam się uczyć
nie dostałam się , a teraz miałam zostać zwykłą sprzątaczką. Moje życie to
katastrofa. Ponoć żadna praca nie hańbi. Od jutra zaczynam. Nie myślę o tym co
było. Szkoda na to czasu, a go jest tak mało. Teraz najważniejszy jest mój syn
choć tak bardzo przypominał mi jego.
Był tak bardzo do niego podobny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz