wtorek, 28 maja 2013

Decyzja

Na wyświetlaczu telefonu widniała godzina 4:23 jednak ja już nie mogłam zasnąć przewracając się z boku na bok, wreszcie wstałam. Poszłam do kuchni, wstawiając wodę w czajniku na herbatę z cytryną, długo myślałam. Tak, myślałam o tym co się wczoraj stało. Mimo, że czasu od wydarzeń wczorajszego dnia dużo nie minęło, ja tak samo nie wiedziałam co mam robić. Czy dać szanse Maćkowi??  Czy jej nie dać?? W głowie miałam mętlik. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wzięłam dużą czystą kartkę i długopis. Podzieliłam ją na dwie części. Po jednej były plusy, a po drugiej minusy naszego związku. Wypisywałam je. Po chwili spojrzałam na kartkę papieru i zobaczyłam prawie brak minusów. Mimo, że tak wyszło ja dalej nie byłam  pewna czy dobrze robię. Przypominały mi się wczorajsze chwile. Pocałunki, ale to niebyło najważniejsze. Poczucie bezpieczeństwa. Czułam się z nim tak bezpiecznie. Jak nigdy wcześniej. Tak spróbuje. Dam nam szansę. Oboje na to zasługujemy. Na miłość. Jesteśmy młodzi. Jeszcze wszystko przed nami. W tle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To był budzik. Tak zrobię to. Przygotowując się do pracy, postanowiłam sobie, że już nigdy nie będę żyła dniem, który nadejdzie. Czy jednak dobrze robię?? Nie wiem, ale serce tak mi podpowiada. Patrzyłam na uśmiechającego się przez sen Piotrka i stwierdziłam, że nie robię to tylko dla siebie, ale też i dla niego, żeby miał cudowne dzieciństwo. Nie martwiłam się, że Piotrek nie zaakceptuje Maćka. Wiedziałam, że się dogadają. Bałam się tylko mojego byłego męża. Wiedziałam, że prędzej czy później będzie chciał rozwalić mój związek. Jednak mu się to nie uda. Tak sobie postanowiłam i tak będzie. Wychodząc z loku natrafiłam właśnie na niego. Nie chcąc z nim rozmawiać, udawałam, że go nie widzę. Jednak wiedziałam, że ta rozmowa do najprostszych nie będzie należała. Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała z nim porozmawiać. Wiem, że nie da za wygraną. Na szczęście przy następnym bloku stał i czekał za mną Maciek. Po raz pierwszy w życiu cieszyłam się, że go zobaczyłam, lecz przed oczami miałam obraz stojącego mojego byłego męża. Nie miałam zamiaru się nim przejmować.
-Cześć – powiedziałam cicho.
-Cześć. Wiesz pomyślałem sobie, że może dzisiaj razem pójdziemy do pracy. Cieszysz się ??
Na moją odpowiedź nie musiał czekać zbyt długo. Podchodząc do niego pocałowałam go w polik. Na razie nie byłam w stanie zaoferować mu coś więcej. Maciek nie do końca wiedział o co chodzi, ale w jego oczach widziałam te promyki co wczorajszego wieczoru. Nie mogłam się mu oprzeć. Był taki słodki. Lubiłam na niego patrzeć. Lubiłam z nim przebywać, bo w jego ramionach czułam się bezpiecznie.
-Tak nawet nie wiesz jak bardzo. – po czym zobaczyłam jeszcze większy uśmiech na jego twarzy.
Mijając kolejne uliczki Wrocławia trzymając się za ręce już na 100 % wiedziałam, że właśnie chcę z nim być. Przed kancelarią, która mieściła się w starej, ale za to jakiej pięknej kamienicy powiedziałam, że musimy porozmawiać. Wiedziałam, że jeśli dzisiaj tego nie zrobię to nie wiem kiedy zdecyduje się na ten krok. Maciek zaproponował żebyśmy poszli do parku, który mieścił się niedaleko naszej kancelarii. Przystałam na tą propozycję. Idąc w stronę parku wiedziałam już co chcę się mu powiedzieć. Tylko nie wiedziałam jak ująć to w słowa.
-Maciek bo ja wiesz chciałbym ci coś powiedzieć, powiem to prosto z mostu bo nigdy nie lubiłam owijać w bawełnę i nigdy nie byłam romantyczna. Wiesz bo ja bym chciała się ci zapytać o pewną rzecz. Spróbujemy być parą??
Widząc jego zdziwienie na twarzy, uśmiechnęłam się tylko do niego. Po chwili już byłam bardzo zdziwiona zachowaniem Maćka, ale tak pozytywnie. Nie musiał nic mówić. Ja wiedziałam, że czekał na moją odpowiedź. Przytulił mnie i nic nie powiedział jakby go zamurowało, ale to w naszym związku to ja byłam ta mniej gadatliwa, ta co wysłuchała. Podał mi rękę, żebym mogła wstać. Idąc do pracy trzymaliśmy się za ręce w dobrych nastrojach. Wchodząc do kancelarii, które drzwi otworzył Maciek jak na prawdziwego dżentelmena przystało zobaczyłam uśmiechnięte twarze Mariki i Michała. Chyba już wiedzieli o wszystkim. Jak oni są szybko poinformowani – powiedziałam do siebie w myślach. Po raz pierwszy cieszyłam się, że nie muszę już nic mówić bo wszyscy już o wszystkim wiedzieli. Poszłam do swojego pomieszczenia, aż nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Przypuszczałam, że za drzwiami może być albo Maciek, Michał lub Marika. Nie myliłam się. Z kubkiem gorącej herbaty, którą uwielbiałam w drzwiach stała Marika. Bardzo ją polubiłam.
-Mogę?? – spytała.
-Wchodź. – powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-I jak tam z Maćkiem??
-Na razie dobrze. Zobaczymy jak dalej się potoczy. Na razie nic nie zapeszajmy. – dodałam, a na twarzy Mariki w tej sekundzie zobaczyłam wielki uśmiech przypominający mój z kilku minut temu.
-Chciałabym dla was jak najlepiej. Pasujecie do siebie, aż miło się na was patrzy. Dobrze, że zostaliście parą.
-Ja też myślę, że dobrze się stało. Pomału przyzwyczajam się do sytuacji, w której mogę wreszcie powiedzieć, że jesteśmy parą. Tylko ciekawe jak Piotrek go zaakceptuje. Mam nadzieję, że się polubią. Tak bardzo bym chciała, żeby nie tylko ja była szczęśliwa, ale też i on. Mój syn jest dla mnie najważniejszy. Też chciałabym żeby dogadał się z moimi rodzicami tak samo jak ja z jego. Nie martwmy się na zapas. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Na razie tak jest jak powinno. A jak tam ci minął weekend??
-A tak jakoś za szybko. Chciałabym, żeby jeszcze się nie kończył. Nawet się nie kapłam kiedy on zleciał. Stanowczo za szybko.
-A co robiłaś, że tak szybko ci zleciał.
-No siedziałam patrząc na jakieś filmy. Szczerze nawet nie wiem jak się nazywały i mało były interesujące. Później były telenowele w stylu niewolnicy Isaury. Więc wiesz mało ciekawie.
- To w takim razie na następny weekend zapraszam cię do mnie i to bez gadania. Poznasz Piotrka. Pójdziemy razem do kina. Pewnie na jakąś bajkę. Nie słyszę innej odpowiedzi niż ta, że się nie zgadzasz.
-No dobrze, ale na pewno nie chcesz go spędzić z Maćkiem. Nie chcę wam przeszkadzać. Na pewno chcesz żebym do was przyszła. Zastanów się nad tym jeszcze może co. – powiedziała.
-Już się zastanowiłam. Będzie mi z Piotrkiem będzie bardzo miło jak nas odwiedzisz. Tylko czasem nic nie przynoś. Dziadki i tak go za bardzo rozpieszczają, a ja później nie będę mogła dać sobie z nim radę.
-Dobrze, dobrze, ale jakby coś się zmieniło to daj mi znać. Nie chcę się narzucać.
-Już nie marudź tak. Na pewno nic się nie zmieni. – powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
-A czy ja marudzę??
-A nie marudzisz. Co ??
-No może trochę.
-No właśnie.
-Muszę już iść. Nikt za mnie pracy nie zrobi.
Dzięki wydarzeniom z rana dzień w pracy minął mi bardzo szybko, niespodziewanie szybko. Kończąc moją pracę, cieszyłam się jak głupia. Jak dziecko, które dostało zabawkę. Już od kilku miesięcy poczułam się szczęśliwa. Poczułam się doceniona. Lubiłam moją pracę. Lubiłam przebywać z tymi ludźmi. Wszyscy byli dla mnie tacy mili. Nie czułam się w niej obco i dzięki niej znalazłam miłość mojego życia. Maciek był inny niż wszyscy chłopacy w jago wieku. Był opiekuńczy. Po pracy zamiast iść do domu czekał jak ja skończę swoją pracę, żeby mnie odprowadzić pod sam dom. Martwił się o mnie po tym jak zobaczył kręcącego się pod moim blokiem mojego byłego męża. Myślał, że coś mi zrobi. Ja tylko przed Maćkiem udawałam, że się go nie boje, że nic mi nie zrobi. Nie byłam tak do końca tego pewna. Nigdy z kimś wcześniej nie byłam taka bezpieczna, ale bałam się, że może coś mi zrobić albo Piotrkowi. Widziałam jak patrzył na nas. Nie był szczęśliwy z powodu, że mi też się w życiu ułożyło i nie rozmyślam nad tym co było. Pozbierałam się po tym wszystkim co mnie spotkało chociaż łatwo nie było. Jednak wiedziałam, że mój były mąż może coś mu zrobić. On jest niepoczytalny. Czasami bałam się jego. Jego zachowania. Nie wiedziałam co tym razem może wymyśleć. Kiedy Maciek był już w domu miał do mnie dzwonić lub napisać chociaż krótkiego smsa. Zawsze tak robił. Tak zrobił i dziś. Nie potrafiłam się o niego nie martwić. Był drugą osobą, którą najbardziej na świecie kochałam, bo pierwszą był mój Piotrek.

*
Rozdział do najpiękniejszych nie należy. Zapasy się kończą, a weny brak :( Do Ligi Światowej zostały nie całe 2 tygodnie. Już nie mogę się doczekać :) Jak ten czas szybko zleciał :) Sparingi z Serbią ... było na co patrzeć szkoda tylko, że przed telewizorem, a nie w hali w Miliczu albo w Twardogórze, ale cóż tak wyszło :)  Czy u was też pada deszcz ?? Jak ja nie nawidzę takiej pogody :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz