„
Oooo, cały świat, każdy dzień daje znak
Dziś już wiem, każdy świt, każdy sen
Dziś powie ci
Kocham cię ”
Dziś już wiem, każdy świt, każdy sen
Dziś powie ci
Kocham cię ”
Kamila
– Pasujesz
Jest październik, jesień.
Za oknem widać tylko kolorowe liście ze spadających drzew. Pierwsze wielkie kałuże
na chodnikach. Plucha. Nie lubię jesieni. Dni są krótkie, szybko staje się
ciemno. Jest zimno i pochmurno. Zawsze w tym czasie miałam doła, ale nie teraz.
Teraz mam Maćka. Z Maćkiem jesteśmy parą od kilku miesięcy. Nie powiem, że jest
idealnie, bo w każdym związku dochodzi do spięć, nie są to awantury, ale z ulgą
w sercu mogę powiedzieć, że decyzję, którą podjęłam kilka miesięcy temu żeby
być z nim i do dzisiejszego dnia nie
żałuje. Coraz bardziej się rozumiemy. Praktycznie dogadujemy się bez słów. Ostatnio
nawet Marika z Michałem stwierdzili, że dogadujemy się jak stare dobre
małżeństwo. Zawsze czymś mnie zaskoczy, a to telefonem w środku nocy, a to, że
w środku nocy potrafi przyjechać do mnie z pizzą naszą ulubioną capriciosą z podwójnym
sosem czosnkowym. Chociaż zawsze zastanawiam się skąd on w środku nocy ją
kupił. Wątpię, żeby ją zrobił swoimi wielkimi rękami. Maciek coraz częściej
zostaje u nas na noc, nie zawsze pomiędzy nami dochodzi do scen łóżkowych, ale
siedząc przy mnie i tuląc mnie wreszcie czuję się bezpieczna. Chociaż nie
udajmy, że jesteśmy jakimiś aniołkami. O nie !!! Czasami ja z Piotrkiem
zostajemy u niego na noc. Jednak rzadko. Nie potrafię się wyspać na jego łóżku
jest dla nas zbyt małe. Co chwilę myślę, że za chwilę spadnę jednak zawsze w
ostatniej chwili Maciek ratuje mnie przed upadkiem, przyciągając do siebie tak
mocno jak tylko można i nie mam zielonego pojęcia jak on to robi. Nigdy nie
przypuszczałam, że po tym co mnie spotkało na nowo się przed kimś otworze, że
go pokocham. Mój były mąż wreszcie przestał nas nachodzić i nękać. Mimo, że nie
zabroniłam mu kontaktów z synem, to nie odwiedza go tak często jak wcześniej. Czasami
zdarza się, że Piotrek widzi go raz na miesiąc, a nawet i więcej. Alimenty
zawsze płaci nawet przed czasem. Chyba wreszcie zrozumiał swoje idiotyczne zachowanie
i stara się nie popełniać tych samych błędów co wcześniej. Z tego co mi wiadomo
to nie ma nowej kobiety, dziewczyny czy jak tam jej można mówić. Nie żebym się
interesowałam jego życiem, ale niestety nasi wspólni przyjaciele czasami przy
mnie wspominają co się u niego dzieje. Wiem, że nie robią tego specjalnie, ale
czasami wymsknie im się kilka słów, których nie chcieliby powiedzieć. Zawsze
przepraszają za swoje zachowanie, jakby mieli za co. Widać wszystkie musiały
wreszcie zrozumieć jaki to jest cham i prostak, że nie potrafi utrzymać rąk
przy sobie. Piotrek coraz rzadziej tęsknił za nim. Coraz mniej o nim mówi. Ostatnio
nawet powiedział, że woli spędzać czas z Maćkiem niż z nim. Swoim tatą. Niby
nie jest mi bliskim to strasznie zrobiło mi się głupio z tego powodu. Jednak wiem,
że Maciek nie zastąpi mu ojca, ale chciałabym, aby kiedyś w przyszłości nim
został. Widać po nim, że bardzo mu zależy na tym, aby Piotrek go zaakceptował. Coraz
częściej wychodzą razem we dwoje zostawiając mnie samą abym w tym czasie mogła
sobie odpocząć, albo żebym wyszła do fryzjera, kosmetyczki czy nawet na babskie
zakupy. Mają swoje sekrety, o których nie chcą mi powiedzieć. Kiedyś z każdą
błahostką przychodził do mnie, do swojej ukochanej mamy, a teraz biega do Maćka
albo prosi mnie żebym po niego zadzwoniła. On jest na niego każde zawołanie.
Potrafi nawet przyjechać do nas, aby uśpić małego kiedy tylko on sobie zażyczy.
Jego oczkiem w jego głowie. Ja wciąż pracuje jako sprzątaczka w kancelarii, lecz
ze względu na tą atmosferę jaka jest nie zmieniłabym tej pracy na żadną inną. Niby
praca nie, o której myślałam po zakończeniu studiów, ale za to jaka jest fajna.
Szara codzienna rzeczywistość. W Marice odnalazłam przyjaciółkę, która zawsze
pomoże, doradzi. Lubimy razem plotkować szczególnie o swoich facetach, bo wreszcie
Marika znalazła swoją drugą połówkę. Jest szatynem, wysokim szatynem o
niebieskich oczach. Był tak jak Marika z Wrocławia, nawet wcześniej chodzili do
tej samej ponadgimnazjalnej szkoły tylko, że do innych klas. Poznali się w
Bełchatowie na szkoleniu dla sekretarek i asystentów w kancelariach. Wystartowali
w jednym z kilku konkursów i wygrali bilety na charytatywny mecz PGE Skry
Bełchatów – Reprezentacja Polski, który miał się odbyć u nas we Wrocławiu na
Hali Stulecia. Pamiętam jak kilka dni przed spotkaniem siatkarskim Marika
przeżywała w co miała się ubrać. Czy w barwy narodowe, czy jakoś inaczej, czy
tak po prostu zwyczajnie. Oczywiście wszystko na drugi dzień mieliśmy
opowiedziane, o zagrywkach, blokach czy atakach, ale nas interesowało czy są
razem, czy osobno. Od razu było widać, że pomiędzy nimi coś iskrzy. Po razem
spędzonym meczu i kilku spotkaniach w kawiarni spróbowali tak jak ja z Maćkiem
dać sobie szanse. Kto nie ryzykuje ten nie żyje. Strasznie ucieszyłam się gdy
usłyszałam tą nowinę. Wiedziałam, że prędzej czy później i tak zostaną parą. Widać,
że im się układa i oby tak dalej. Jedyną osobą w kancelarii, która niemiała
swojej drugiej połówki to był Michał. Nie chcieliśmy go swatać, ale z drugiej
strony chcieliśmy, aby miał wspaniałą dziewczynę, później żonę i ukochane
dzieci. Dla niego najważniejsza byłą praca. Zamiast w weekendy mimo naszych
próśb i błagań wyjść z nami do jednego z Wrocławskich klubów, pobawić się, to
on wolał siedzieć na kanapie z pilotem w ręku przygryzając chipsy lub tego typu
rzeczy oglądając swoje ulubione mecze siatkarskie. Zawsze od kiedy go pamiętam
był nieśmiały, trzymający się z boku, z poczuciem humoru, zwykłym chłopakiem.
Takiego go zawsze lubiłam. Cichy, skromny Michał. Zawsze pomocny. Nawet jeśli
bym potrzebowała od niego pomocy w środku nocy przyjechałby jak szybko się by
dało. Najważniejsi byli dla niego bliscy, nigdy nie pamiętał o sobie. Pamiętam
gdy razem chodziliśmy razem do klasy w liceum dziewczyny biły się o niego, ubierały
najlepsze ciuchy jakie miały, całymi godzinami patrzyły się w lustro zmieniając
co chwilę fryzurę, na przerwach okupywały łazienki poprawiając swój wcześniej
zrobiony nienaganny makijaż, jeśli go w ogóle tak można to nazwać, a on nie chciał
być z żadną. Trochę nie dziwię się mu ja takiej tapeciary i stojącej pół dnia
dziewczyny też bym nie chciała. Zresztą on zasługuje na kogoś lepszego. Próbowały
na niego swoje różne sztuczki jednak nic im to nie dało. Olał je. On wolał
samotność. Często razem z Maćkiem i Piotrkiem wpadaliśmy do niego zapraszając
go albo na obiad albo na kolację, do kina czy obojętnie gdzie tylko żeby
wyszedł z domu. Nie zawsze chciał przyjść. Nie chcieliśmy się wtrącać w jego
życie. Jednak mieliśmy nadzieję, że wreszcie znajdzie sobie kogoś.
***
No przegrali no :( Jestem załamana :( Czasu brak, weny brak. Dobrze, że słońce świeci za oknem. Dni Ina uważam za udane :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz