-Tylko wiesz, nie od razu musimy kupić tego roweru jeszcze został nam tydzień do urodzin Piotrka więc jak w tym sklepie nie znajdziemy nic takiego co by nam się spodobało to pójdziemy do następnego i następnego, aż w końcu znajdziemy ten, który nam się podoba.
-Dobrze szefowo. – dodał.
-Szefowo?? No bez przesady. – powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Weszliśmy do sklepu i już mniej więcej wiedziałam jak wyglądać powinien ten rower. Na pewno nie powinien być różowy, z kokardkami, frędzelkami czy nie wiadomo z czym jeszcze. Nie w tym sklepie nie było takiego jaki ja sobie wymarzyłam. Więc w poszukiwaniach wybraliśmy się do następnego sklepu. W nim też nie znaleźliśmy takiego jakiego chciałam kupić. Może ja mam za duże wymagania. – rozmyślałam dość długo. Wchodząc do ostatniego sklepu jaki dzisiaj mieliśmy odwiedzić od razu zobaczyłam niebieski rower, z koszykiem z przodu i z tyłu, z dzwoneczkiem, który dość głośno i ładnie dzwonił. Wyobrażałam sobie jak niedługo będziemy wyruszać na wycieczki rowerowe. We trójkę. Ja, Piotrek i Maciek. Szturchając Maćka pokazałam mu ten rower. Po jego minie nie wiedziałam czy to dobry wybór czy nie. Jednak przez sprawdzenia przez Maćka roweru postanowiliśmy go kupić. W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze po papier i dużą czerwoną wstążkę w którym zapakujemy mój prezent bo Maciek już dawno kupił nie chcąc się pochwalić co to jest. Wiedziałam tylko, że nie był to zwykły prezent. Maciek ma duże poczucie stylu, umie doradzić, chociaż akurat to w wybieraniu prezentu dla 2 latka nie było mu potrzebne. Tylko moja mama wiedziała co kupił, lecz za żadne skarby nie chciała mi powiedzieć. Próbowałam różnymi sposobami ją przekupić, żeby mi powiedziała, ciągałam ją za język, ale nie dała za wygraną. Powiedziała tylko, że na pewno mi się spodoba. Wkraczając do mieszkania myślałam gdzie mogę schować rowerek. Jednak z opresji wybawił mnie Maciek proponując, że zniesie go na parking do samochodu i schowa go w bagażniku. Mój wybawca. – pomyślałam. W tym czasie ja już przygotowywałam kolację. Mimo, że wczoraj byłam na zakupach moja lodówka nie była zbyt dużo wyposażona. Było tylko trochę pomidorów, sałata, rzodkiewka, śmietana, trochę szynki w plastrach i wiele innych rzeczy. Postanowiłam, że zrobię makaron z sosem pomidorowym. Mam nadzieję, że Maćkowi zasmakuje bo naprawdę staram się żeby wszystko wyszło tak jak sobie zaplanowałam. Nie, że jestem jakimś amatorem w kuchni, ale jak coś się bardzo chce to przeważnie nic nie wychodzi. Nawet woda na kawę może się przypalić. Maciek już przyszedł i pomógł mi położyć zastawę, kieliszki i sztućce na stół. Otworzył wino, które nawet nie pamiętam kiedy kupiłam. Pewnie na tych ostatnich zakupach z Mariką tylko musieliśmy nie zdążyliśmy je wypić oglądając filmy. Zapomniał tylko o serwetkach, które szybko położyłam na stole aby nie wystygło nam danie, które wcześniej przygotowałam. Po zjedzeniu kolacji usiedliśmy na kanapie z kieliszkami pełnego słodkiego czerwonego wina, jak stare dobre małżeństwo. Tak jak stare dobre małżeństwo. Oglądaliśmy w telewizji jakąś, nawet dobrą komedię romantyczną. Wiedziałam, że Maciek nie lubi takich filmów, bo to takie filmy dla dziewczyn, ale nie okazywał mi tego. Widziałam, że nawet pewnie nie wie co się dzieje w tym filmie, a ja nie miałam zamiaru go o to wypytywać. W pewnym momencie zamknęłam oczy i nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
*
Monika zasnęła na moich
kolanach. Wyłączyłem telewizor i postanowiłem, że weznę ją na ręce i odniosę ją
do sypialni. Wyglądała tak słodko jak spała. Niechciałem ją budzić. Widziałem,
że jest strasznie zmęczona. Przecież dzisiaj tyle się nachodziliśmy. Udaje
kobietę, która jest silna, a w środku była niepewną siebie dziewczyną strasznie
skrzywdzoną przez los. Po położeniu na łóżko w sypialni wróciłem do salonu,
wyłączyłem telewizor i poszedłem prosto do kuchni. Pozmywałem naczynia po
kolacji. Poszedłem do łazienki, umyłem twarz i nie wiedziałem co mam dalej
zrobić. Pojechać do domu, czy zostać w mieszkaniu Moniki. Siedząc oparty na
krześle w kuchni, postanowiłem, że zostanę. Zdrzemnę się na kanapie w salonie,
a jutro przygotuje jej śniadanie do łóżka i razem we trójkę spędzimy tą
niedzielę. Ja, Piotrek i Monika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz