sobota, 8 czerwca 2013

Śniadanie


Wstałem na zegarku wskazówki wskazywały godzinę 6:52. Szybko się ubrałem i spojrzałem tylko czy Monika już nie wstała. Po cichu poszedłem w kierunku jej sypialni. Spała. Tak samo słodko jak wczoraj. Z uśmiechem na twarzy. Ciekawe co tak przyjemnego jej się śniło. Jeszcze przez chwilę patrzyłem na nią po czym opuściłem pokój. Ruszyłem w stronę kuchni, w trakcie dojścia do niej zastanawiałem się co mam przyrządzić na to śniadanie. Nagle usłyszałem głos dziecka. Od razu poszedłem do pokoju Piotrka. Nie spał. Ubrałem go w pięknie pachnącą bluzkę na krótki rękaw z motywem spidermena, krótkie czarne spodenki, a na nóżki założyłem mu brązowe sandałki, które razem z Moniką kupiliśmy mu na zakupach kilka dni temu. Uczesałem jego bujne blond włosy. Pewnie nie poszło mi tak szybko jak Monice czy też babci, ale i tak byłem z siebie zadowolony. Mały nawet ani razu nie zapiszczał, nie zapłakał, pomagał mi i razem jakoś szybciej nam to poszło. Poszliśmy razem do kuchni. Postanowiliśmy nie budzić jeszcze Moniki. Raczej kuchnia to nie klimaty dla mnie, ale dla niej nie przeszkadzało mi to. Dla niej mogłem zrobić wszystko tylko żeby ze mną była szczęśliwa i czuła się bezpiecznie. Otworzyłem jej srebrną lodówkę. Po raz pierwszy nie zobaczyłem tam tylko światło, jak w mojej. Wyciągnąłem z niej potrzebne składniki do zrobienia śniadania. Ser, szynka i karton jej ulubionego soku pomarańczowego. Piotrek we wszystkim mi pomagał. Był bardzo dzielny jak na takiego dużego chłopca przystało. Nawet nie wiem kiedy już wstawiliśmy do opiekacza kanapki. Szybko wstawiłem wodę na kawę, a do dzbanka wlałem mleko. Tosty już były zrobione i ciepłe. Po chwili z Piotrkiem stałem już z dużą tacą w ręku w drzwiach jej sypialni. Niechciałem jej budzić, lecz zanim by się obudziła wszystko na pewno by wystygło. Miałem tylko nadzieję, że jej zasmakuje. Choć naprawdę się starałem nie do końca byłem pewny czy wszystko to co zrobiłem jest jadalne. Z uśmiechem na twarzy podszedłem bliżej jej łóżka i przytaknąłem tylko Piotrkowi, że wreszcie już może obudzić swoją mamę. Widziałem jak ona jest dla niego ważna. Nawet ważniejsza niż dla mnie. Obudziła się. Zobaczyłem w jej oczach zdziwienie. Chyba nie do końca wiedziała, że to wszystko co jest na tacy zrobiliśmy sami. Jednak gdy uświadomiła sobie, że to nie jest sen tylko rzeczywistość nie wiedziała co ma powiedzieć. Zamurowało ją.  Dosłownie. Po kilku minutach z tacy wypełnionej po brzegi kanapkami zostały tylko okruszki i trochę niedopitej przeze mnie kawy. Wstawiłem wszystkie naczynia do zmywarki, nastawiłem odpowiedni program i wróciłem do nich jak najszybciej się dało. Poczułem ciepło bijące od nich. Jeszcze przez ponad pół godziny leżeliśmy w trójkę na łóżku. Rozmawialiśmy.

*** 

Po ubraniu, pościeleniu łóżka i posprzątaniu w kuchni po śniadaniu postanowiliśmy, że dzisiaj wybierzemy się na długi spacer, a później pójdziemy do lodziarni. Wiedziałem, że ten dzień będzie inny niż te poprzednie i nie tylko, że spędzam go z osobami, które kocham, lecz dlatego, że spędzamy go we trójkę. Mimo, że Piotrek nie jest moim synem, kocham go z całego serca. Jeśli stała by mu się krzywda nie darował bym to sobie. Nigdy nie chce zastąpić mu ojca, ale jest dla mnie ważny tak samo jak Monika. Chciałem uchronić ich przed wszystkim, czym tylko się dało. Zamartwiało mnie tylko jedna rzecz. Dlaczego ojciec Piotrka nie chce dać nam spokoju i odciąć się od nas. Nie interesował się, ani Piotrkiem, ani tym za co mają jeść dopóki nie zacząłem spotykać się z Moniką. Nie ukrywam strasznie jego zachowanie mnie irytuje. Jakby chciał nam pokazać, że nie uda nam się, że się rozstaniemy. Jego niedoczekanie. Specjalnie przyjeżdża niespodziewanie i jeszcze ma do nas wielkie pretensje, że czasami nie ma nas w domu. Jesteśmy młodzi więc po co mamy się dusić w domu jak możemy w dobrą pogodę wyjść na spacer czy nawet pójść do rodziców Moniki na obiad czy nawet tak tylko w odwiedziny. Docina mi za każdym razem kiedy tylko się da, lecz to co on mówi do mnie nie interesuje mnie. Nie dam się wyprowadzić z równowagi. Przysięgłem to sobie. Nie robię to dla siebie, lecz dla nich. Bo oni są dla mnie najważniejsi. Nie chce widzieć, żeby cierpieli przeze mnie. Już za dużo w swoim życiu się wycierpieli. Kłótnie, a później rozwód i znowu kłótnie. Jednak wiedziałem, że to nie koniec. Jeszcze za mało namotał w już teraz mogę to śmiało powiedzieć naszym życiu. Boje się, że on nie odpuści, że strasznie namota w naszym życiu. Po jego zachowaniu jestem pewny, że jest zdolny do wszystkiego. Boję się o nas, bo nie wiem czy on nie zrobi im krzywdy. Kiedyś chciałem mu wszystko powiedzieć co o nim myślę, lecz widok prawie zapłakanych oczu Moniki pohamował mnie do zrobienia tego czynu. Nie chciałem, żeby płakała przeze mnie. Chociaż jestem pewny, że należałoby mu się. Jednak ze względu na nich nie wiem jak to dalej by się potoczyło. Może nie tylko na pojedynku słownym by się skończyło, a tego bym nie chciał. Nie wiem do czego on jest zdolny. Kiedyś nawet po awanturze, którą jej zgotował zaproponowałem im, że zostanę u nich na noc, albo chociaż do momentu, w którym się uspokoją. Nie zgodziła się na to. Udawała silną, ale nie zawsze trzeba. Miała mnie. Chciałem dać jej poczucie bezpieczeństwa. Chciałem, żeby mogła mi zaufać. Zawsze była uparta i samodzielna, a ja nie potrafiłem tego zrozumieć. Wiedziała, że zawsze może na mnie liczyć, że może zawsze do mnie zadzwonić, a ja jak tylko najszybciej się da będę przy niej. Jednak obiecała mi, że jeśli jeszcze raz takie coś zrobi zadzwoni po policję. Kilkakrotnie w nocy pod wpływem alkoholu walił do ich drzwi i próbował wejść do mieszkania wywarzając je. Jednak nie udawało mu się. Wykrzykiwał na całej klatce schodowej jaka ona jest. Pomimo tego, że nie była to prawda, a sąsiedzi wiedzieli o tym bolały ją jego słowa. Nie docierało do niego fakt, że nie chce go widzieć w swoim życiu. Był nieugięty. Nawet nie reagował na to, że sąsiedzi mieli zamiar zadzwonić na policję. Po ostatnim jego wybryku zrobili to. Policja zabrała go i posiedział sobie w wytrzeźwialce 48 godzin i zapłacił karę pieniężną, jednak on nie zmądrzał. Myślałem, żeby zaproponować jej pozew o nie zbliżaniu się do niej i do dziecka, jednak nie zgodziłaby się na to. Wiedziała, że jest między młotem, a kowadłem. Z jednej strony nie chciała zabraniać mu kontaktów z synem bo wie jak bardzo Piotrek tęskni za nim, a z drugiej strony bała się tego co znowu wymyśli. Mimo, że jestem prawnikiem też nie wiem co mam zrobić. Nie naciskałbym na nią. To by była tylko i wyłącznie jej decyzja, chociaż widziałam jak się zamartwia. Nie były to dla niej łatwe czasy. Mimo, że byliśmy ze sobą dość długi czas ja do końca nie wiedziałem jak mogę jej pomóc. Nie otworzyła się tak jak myślałem, że się otworzy. Dawałem jej czas bo wiedziałem, że  nie jest jeszcze gotowa na to by mi zaufać, by się otworzyć, by powiedzieć o wszystkich problemach o tym co wcześniej wydarzyło się w jej życiu. Chciałem tylko aby dzisiaj on nie zepsuł nam tego dnia swoją niezapowiedzianą wizytą.

***
Komentarz odautorski nikły. Czasu brak :( Przepraszam za to, że rozdział jest krótki , że musieliście tak długo czekać na niego :) Jeszcze raz przepraszam. Liga Światowa :) Nie ma to jak usiąść przed telewizorem z paczką chipsów dopingując z całych sił naszych chłopaków :) A dzisiaj gardło ledwie co przemawia i wcale się nie dziwię dlaczego. Raz się żyje :) Niestety nasi przegrali, ale z Brazylią ciężko było nam z nią wygrywać. Jutro Łódź :) Niedziela będzie dla nas :)
Pozdrawiam z wreszcie doczekanego upalnego Inowrocławia :) Jak ja kocham słońce :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz